Drodzy wierni,
Ta niedziela, następująca po święcie Najświętszego Serca Jezusa, jest jak gdyby wyjaśnieniem miłosierdzia Boga wcielonego w Najświętszym Sercu. Pan Jezus w swojej dobroci wyjaśnia nam wielkie miłosierdzie Boga dla grzeszników i dzisiaj otwiera nam Serce Boga, pełne tego, czego Bóg pragnie dla grzeszników, czyli ich nawrócenia.
Grzesznicy przyszli do Pana Jezusa, jak mówi Ewangelia “Zbliżali się też do niego celnicy i grzesznicy, aby go słuchać”. Przychodzili, żeby słuchać Jezusa, to znaczy że nie byli zbyt zajęci sprawami tego świata ani własnymi fałszywymi przekonaniami, po prostu przyszli go posłuchać. Przyszli, może z ciekawości, może szukając uzdrowienia, a być może dlatego, że ktoś z przyjaciół im to zasugerował. Są to być może ludzie, którzy przyjęliby z radością Słowo Boże, ale potem przygniotą ich troski tego świata. Są może jednak tacy, którzy wytrwają. Ale najistotniejsze jest to, że - jak mówi Ewangelia - przystąpili do Pana Jezusa.
To wydarzenie z życia Pana Jezusa powtarza się w całej historii Kościoła, chociaż niektóre szczegóły są różne, tak, jak różnią się między sobą poszczególne dusze. Jest wielu ludzi, którzy mogli słyszeć o Tradycyjnej Mszy, którzy być może mają przyjaciela, który zaprosił ich na niedzielną Mszę Świętą Wszechczasów, lub którzy po prostu zauważają, że na świecie pewne rzeczy nie wyglądają tak jak powinny. Przychodzą więc do Pana Jezusa, przychodzą na Mszę. Przystępują do Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Są oni jednak wciąż dalecy o doskonałości. Ewangelia wymienia dwie grupy ludzi: celników i grzeszników. Celnicy byli więcej niż tylko złodziejami. Często byli zdrajcami własnego narodu, jawnogrzesznikami, którzy nie tylko popełniali grzechy, ale poprzez swoją pracę mieli okazję do wielu nadużyć, wyłudzając pieniądze od własnych rodaków. Ale nawet takie dusze mogą uzyskać łaskę widzenia Pana Jezusa. Byli tam także inni grzesznicy. Grzesznicy, którzy doświadczyli najgorszego i pragnęli łaski zerwania z przeszłością i rozpoczęcia wszystkiego od nowa.
Często i my, drodzy wierni, spotykamy na Mszy ludzi dalekich od doskonałości i nierozumiejących, na czym w ogóle polega Msza Święta. W Ewangelii czytamy, że przychodzą oni słuchać Pana Jezusa, ale nie wiemy nic o tym, czy Go rozumieją. Istnieją dusze, które przychodzą po uzdrowienie, nawet jeśli nie wiedzą co im właściwie dolega. W rzeczywistości każdy z nas, uczęszczających na Mszę, jest grzesznikiem, niektórzy bardziej od innych, tak samo jak każdy kto chodzi do lekarza jest w jakiś sposób chory. W tym życiu Pan Jezus jest bardziej lekarzem dusz niż sędzią. Teraz jest czas miłosierdzia, czas pokuty, czas zdążania do doskonałości - jeśli nie jej osiągnięcia.
Niestety są także i oburzeni. To ci, którzy nie zrozumieli miłosierdzia Pana Jezusa, lub nie chcieli zrozumieć. To właśnie są ci, którzy odrzucą miłosierdzie ofiarowane przez Pana Jezusa, a nawet Jego samego i domagać się będą Jego ukrzyżowania. Są to faryzeusze. Uważają się za wzór doskonałości, mimo, że przez swoje uczynki są jak najdalsi od Pana Jezusa. Ewangelia nie wspomina o faryzeuszach słuchających Pana Jezusa, ale mówi, że szemrali, sprzeciwiali się Jemu. W rzeczywistości, szukali oni tylko okazji do wykazania swojej wyższości nad Nim: ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Nie tylko nie rozumieli Pana Jezusa, ale też nie chcieli Go zrozumieć. Jedynym ich pragnieniem było pokazanie, że są ważniejsi, że są lepsi niż ich bliźni, że - inaczej niż inni - zachowują przykazania.
To są ci, którzy skorzy będą do krytykowania najdrobniejszego szczegółu życia swoich bliźnich, którzy wyobrażają sobie, że są policją parafii, którzy po Mszy sprawdzać będą, czy wszyscy mają ubrania odpowiedniej długości, którzy jako pierwsi poinformują wszystkich o najnowszej teorii spiskowej, lub czymkolwiek, co nie wygląda tak, jak powinno. Mają oni nadzieję, że wszyscy będą pod wrażeniem ich doskonałości, tego, że - inaczej niż inni - wiedzą o tym, o czym nikt nie ma pojęcia i nie nawrócą innych, dopóki ci nie dostosują się do ich standardów.
Ale nawet w stosunku do tych złośliwych faryzeuszy Pan Jezus nie traci nadziei. Jego miłosierdzie jest tak wielkie, że pragnie On zbawienia dla tych biednych dusz zaślepionych pychą. Specjalnie dla nich Pan Jezus daje przypowieść, że mogą być nawróceni do jedności z myśleniem Pana Jezusa, do sądzenia, nie skazywania, ale do ocalenia i nawrócenia.
Dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, które są bezpieczne, to te dusze, które pozostają w niewiedzy. Są często sprowadzane na złą drogę przez zły przykład lub złych przywódców. Zagubione są nie przez złą wolę, ale raczej słabość. Pasterz pójdzie więc, i będzie ich szukał w puszczy - czyli w świecie - żeby tylko je znaleźć. Tak samo prawdziwy apostoł, dusza prawdziwie oddana Kościołowi, nie będzie siedzieć w domu aby prowadzić krucjatę na każdym forum internetowym krytykując i obrażając każdą pojawiającą się osobę. Przeciwnie, dusza gorliwa pójdzie do swoich przyjaciół i sąsiadów, jak człowiek z przypowieści o zgubionej owcy, mówiąc aby radowali się z nim, bo odnalazł to, czego szukał: a więc łaskę od Boga, łaskę nawrócenia. Prawdziwie gorliwa dusza będzie tą, która chce dzielić się cudem Mszy ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi, z kolegami z pracy, aby pokazać im łaskę czystego sumienia. Z kolei faryzeusz, jak mówi Pan Jezus, nakładać będzie brzemię na swojego bliźniego, składając na jego barki problemy i troski, w sprawie których sam nie ma zamiaru kiwnąć palcem.
Zagubiona drachma to grzesznik, który świadomy jest tego, co zrobił. Moneta nosi na sobie wizerunek władcy, który ją wybił, tak jak dusza która nosi na sobie obraz Boga ze zrozumieniem i wolną wolą. Dusze takie wiedzą, co czynią i dobrowolnie popadają w grzech. Spędzali oni czas i energię na rzeczach nie wartych ich godności, marnowali ten pieniądz, za który otrzymać mogli wieczność - swoją wiedzę i miłość. Złamali Dziesięć Przykazań, bo, jak mówi Święty Jakub, kto w jednym by upadł, stał się winnym wszystkiego - nie ma dziesięciu drachm, gdy jedna jest zgubiona. I tak jak niewiasta z Ewangelii, Kościół zapala światło doktryny, aby pokazać duszom ich błędy, oraz wymiata dom przez sakrament pokuty, znajdując dla tych dusz nieocenioną łaskę Boga.
W obu przypadkach wielka jest radość w niebie, bo dzięki łasce Boga, dusze odwracają się od zła i przyjmują dobro. Mimo że są niedoskonali, mimo że muszą jeszcze wiele zrobić aby umocnić się w dobru, i nawet jeśli ich złe nawyki wymagają jeszcze dużo czasu aby je wykorzenić, jeśli tylko otrzymali łaskę od Boga, mają szansę osiągnąć wieczną szczęśliwość. I tak, w całkowitym przeciwieństwie do faryzeuszy i sekciarzy, którzy podążają ich śladem, my także powinniśmy cieszyć się z każdej duszy, która zbliży się do prawdy. Powinniśmy radować się i pomagać tym, którzy przychodzą na Mszę, nawet jeśli pozostają w niewiedzy, lub nawet grzechu.
Przyjdzie czas, w którym Pan Jezus oczyści świątynie z tych, którzy ją plamią. Są czasy, w których bicz musi ochronić niewinnych, którzy mogliby zostać zepsuci lub splamieni, ale dzieje się to wtedy, gdy zakwestionowany jest autorytet Pana Jezusa, lub Jego świątynia jest w niebezpieczeństwie, kiedy z miejsca modlitwy i miłosierdzia staje się jaskinią zbójców. Nie czytamy o nawróceniu tych zbójców. Nie czytamy o ich skrusze ani radości. W rzeczywistości tymi wyrzuconymi ze świątyni będą faryzeusze, którzy nie modlili się o nawrócenie grzeszników, ale wymieniali się krytyką innych. Przyjdzie czas, jak mówi Pan Jezus, w którym osądzeni będą tą samą miarą, którą sądzili innych.
I tak, Drodzy Wierni, uczmy się z przypowieści danych nam przez Pana Jezusa oraz jego przykładu, jak najlepiej zwyciężać dusze dla prawdy. Czytamy w Ewangelii, że Pan Jezus począł czynić i uczyć, co znaczy, że uczył najpierw przez przykład, a potem przez wskazówki. Powinniśmy być więc skorzy nie do wypowiedzenia słowa potępienia, ale raczej zachęty, aby prowadzić i uczyć raczej naszym przykładem niż krytyką. Powinniśmy móc mówić za Świętym Pawłem “Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja Chrystusa”.
Większość dusz, moi Drodzy Wierni, potrzebuje raczej słowa zachęty i rady, niż potępienia. Większość dusz jest podobnych Samarytance, która doszła do łaski, którą jest Msza. A jak Pan Jezus przyciąga tę kobietę, tak daleką od łaski Boga? Nie przybywa, aby ją potępić, ale czyni się nawet jej dłużnikiem mówiąc: Daj mi pić. Ten, który jest Panem życia i śmierci, jej Sędzią na sądzie ostatecznym, prosi o wodę. Prosi, zaciąga dług u kobiety, z którą, wedle jej własnych słów, Żydzi nie chcieli obcować. Ale Pan Jezus, widząc w niej te słowa pokory, słowa potwierdzające jej niski status, ofiaruje jej w zamian żywą wodę łaski tryskającej ku życiu wiecznemu.
Pan Nasz Jezus Chrystus stopniowo będzie pokazywał jej różnicę pomiędzy wodą ziemską, która może jedynie czasowo zaspokoić nasze pragnienie, a wodą życia, która napoić może na wieczność. I, być może niedokładnie rozumiejąc wszystkiego, co Pan Jezus mówił, kobieta ta pragnęła tego, co jej oferował.
Wtedy, i tylko wtedy, Pan Jezus wspomina o wielkiej przeszkodzie stojącej na drodze tej łasce. Idź, i zawołaj męża twego. Z zakłopotaniem i fałszywym wstydem odpowiada ona, że nie ma męża. Z jaką delikatnością Pan Jezus pokazuje jej jak daleko jest ona od Boga! Dobrześ powiedziała, że nie masz męża. Albowiem ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. I zobaczyć możemy owoce delikatności, taktu i cierpliwości Pana Jezusa. Niewiasta spowiada się Panu Jezusowi, i to wyznanie grzechów obraca ją w apostoła. Apostoła dla całego miasta, które otrzyma Pana Jezusa przez jej świadectwo.
Drodzy Wierni, naśladujmy Pana Jezusa szczególnie w naszym stosunku do innych.
Jest tyle dusz, które cierpią niewolę grzechu i niewiedzy, które mogły przez specjalną łaskę usłyszeć o Tradycji, dowiedzieć się o Mszy Świętej. Które, dzięki łasce Pana Jezusa, przychodzą aby Go zobaczyć i usłyszeć w jego Świętym Kościele. Przychodzą, być może pierwszy raz, i prośmy Pana Boga, aby nie był to też ostatni raz. Dusze te są jak dzieci, młode i być może jeszcze nie narodzone dla wiary - i biada temu, kto będzie dla nich zgorszeniem, kto zahamuje, albo nawet zniszczy łaskę, którą inni wywalczyli dla tych dusz. W dniu sądu odpowiedzieć będą musieli za to, że przeszkodzili w powrocie zagubionych owiec do owczarni, że pilnowali, aby drachma się nie odnalazła.
I tak, z posłuszeństwa Matce Bożej, Matce Bożej Fatimskiej, która prosiła o modlitwy w intencji nawrócenia grzeszników, módlmy się za nich, pracujmy dla ich nawrócenia przez naśladowanie miłosierdzia Pana Jezusa, abyśmy mogli radować się z powrotu zagubionego i odnalezienia brakującego. Radości w której udział biorą niebiosa, na wieki wieków, Amen