Drodzy uczniowie, drodzy wierni,
W dniu dzisiejszym wspominamy polską błogosławioną, błogosławioną Salomeę, a także wielkiego biskupa - świętego Grzegorza Cudotwórcę. Biskup ten znany był zarówno z wielkiej uczoności, jak i ze świętobliwości życia, któremu towarzyszyło wiele cudów. Mówi się, że gdy został biskupem Neocezarei, w tej wielkiej metropolii żyło wówczas zaledwie siedemnastu chrześcijan, natomiast po jego śmierci z trudem można by się było doliczyć tylu pogan, tak poprzez swą naukę oraz zdziałane cuda nawrócił do Boga całe miasto.
Błogosławiona Salomea nie jest prawdopodobnie równie znana jak on, można się jednak popatrzyć pewnych podobieństw w wypełnionym cudami życiu, jakie oboje wiedli. Salomea była córką księcia Leszka Białego z Krakowa oraz jego żony, księżniczki rusińskiej Grzmisławy, która była siostrą Bolesława Wstydliwego. Urodziła się w roku 1202 i od najmłodszych lat odznaczała się nadzwyczajną pobożnością pomimo faktu, że przyszła na świat w rodzinie o ambicjach politycznych. W wieku lat zaledwie trzech, za zgodą rodziców, złożyła ślub czystości, jednak król Węgier Andrzej pragnął, by poślubiła jego syna i przyszłego dziedzica – Kolomana. Ze względu na wielkie korzyści polityczne tego związku, rodzice jej wyrazili zgodę i gdy miała cztery lata została wysłana na Węgry, gdzie miała pobierać naukę wraz ze swym przyszłym mężem, który też był jeszcze dzieckiem.
Pomimo tej nagłej zmiany sytuacji Salomea - pokładając ufność w Bogu - nigdy nie utraciła nadziei na to, że uda się jej pozostać wierną złożonym ślubom. Żyjąc w tym samym domu, co jej przyszły mąż, dorastali razem jak brat i siostra, a przepełniona Duchem Świętym dziewczynka wkrótce zaczęła zaszczepiać w sercu Kolomana te same nabożeństwa i pobożne pragnienia, które sama pielęgnowała. Ostatecznie Koloman stał się prawdziwym wzorem cnoty i czystości – właśnie dzięki wpływowi młodej Salomei.
Gdy wreszcie osiągnęli wiek stosowny do małżeństwa, istniało już między nimi porozumienie, że oboje złożą wzajemny ślub czystości. Koloman został nawet członkiem trzeciego zakonu św. Franciszka, a oboje byli dla swych poddanych wzorem wszelkich cnót.
Jednak początek XIII wieku był czasem wielkich najazdów tatarskich, które dotknęły równie ciężko Polskę, jak i Węgry. Koloman zmarł w wyniku ran odniesionych w stoczonej w roku 1241 roku bitwie, Salomea natomiast, choć mogła rządzić królestwem Węgier, powróciła do swego ojczystego kraju, gdzie rządy sprawował jej brat Bolesław Wstydliwy wraz ze swą żoną - błogosławioną Kunegundą. Została przyjęta z największymi honorami, szybko jednak zmęczyły ją intrygi polityczne i zapragnęła zrealizować swe pielęgnowane od młodości marzenie o życiu klasztornym. Wykorzystując wielki majątek odziedziczony po mężu, zbudowała dla sióstr klarysek klasztor św. Damiana w Zawichoście koło Sandomierza, którego też została przełożoną.
Podczas najazdu Tatarów w roku 1260 musiała opuścić klasztor, by ratować życie mniszek, budynek klasztorny został wówczas zburzony. Salomea przeniosła się wówczas ze swą wspólnotą do miasta Skała pod Krakowem, gdzie zbudowała klasztor i gdzie spędziła ostatnich siedem lat swego życia, życia świętobliwego i pełnego wszelkich cnót. Otoczona przez siostry zmarła w roku 1268, a jej szczątki zostały później przeniesione do Krakowa podczas wielkiej uroczystości, w której uczestniczyła błogosławiona Kinga. 17 maja 1672 roku papież Klemens X zaaprobował jej kult i zaliczył ją w poczet błogosławionych.
Do obojga wspominanych dziś błogosławionych, wybitnego i uczonego biskupa oraz świętobliwej dziewicy, odnoszą się w sposób najpełniejszy słowa Chrystusa Pana: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Czystość serca odnosi się oczywiście do cnoty czystości, a oglądanie Boga oznacza wizję uszczęśliwiającą, radowanie się Bogiem przez całą wieczność, ale też oglądanie Go już w tym życiu.
Cała nasza wiedza przychodzi do nas za pośrednictwem zmysłów, przede wszystkim zmysł wzroku, będącego najszlachetniejszym ze zmysłów, ponieważ odbiera to, co jest najbardziej dla nas uchwytne, czyli kształt i kolor rzeczy. Zmysł wzroku, dzięki któremu możemy widzieć, jest więc również pewnym symbolem dla wszystkiego co poznajemy – w istocie wszystko, czego dowiadujemy się czytając, zależne jest od zmysłu wzroku.
A jednak Bóg nie może widzieć, ponieważ jest czystym Duchem. Poznania Boga dostępujemy raczej przez wiarę, widzimy Go dzięki wierze. Zgodnie ze słowami samego Zbawiciela, z cnotą wiary w sposób szczególny łączy się właśnie cnota czystości, mówiąc inaczej: czystość serca pozwala nam oglądać Boga. Pan Jezus mówi w tym miejscu zwłaszcza o darze Ducha Świętego, który nazywamy darem rozumu. To właśnie dar rozumu udoskonala cnotę wiary, przede wszystkim pozwalając nam w pełni zrozumieć prawdy naszej wiary.
Wiara jest cnotą, dzięki której zyskujemy wiedzę o nadprzyrodzonych tajemnicach Boga, wiara jest jednak zawsze bardzo niewyraźna. Ponieważ to Bóg do nas przemówił, jesteśmy pewni prawdy przekazanych nam treści, nie rozumiemy ich jednak, gdyż bardzo nas przewyższają. Z tego powodu wiara jest nie tylko przylgnięciem umysłu, ale wymaga też aktu woli: musimy chcieć wierzyć, ponieważ nasz intelekt jest w pewnym sensie odurzony przez tajemnicę zbyt wielką, byśmy mogli ją pojąć. Rzeczy nieskomplikowane, rzeczy tego świata, możemy dostrzec, a oglądając je, w większym lub mniejszym stopniu zrozumieć. Boga jednak oglądać ani zrozumieć nie możemy, ponieważ Jego natura jest nieskończona, a nasze umysły skończone. Dlatego pomimo tego, że możemy być pewni prawdziwości artykułów wiary, nie możemy udowodnić ich w taki sposób, w jaki sposób dowodzimy na przykład prawa grawitacji.
Tak więc cnota wiary, choć sama w sobie doskonała, jest dla nas zawsze nieco niejasna, a nawet obca naturze naszego intelektu. Intelekt nasz stworzony został bowiem po to, by rozumował, by dedukował na podstawie obserwacji. Wiara jednak nie pochodzi z obserwacji, ale z autorytetu Boga, który objawia samego siebie swemu Kościołowi. Tajemnice wiary nie są dla nas zrozumiałe w tym sensie, że nie możemy zgłębić ich pierwszych zasad, jak to czynimy w przypadku innych nauk ścisłych.
To właśnie ze względu na tę wrodzoną słabość naszego ograniczonego intelektu Bóg daje nam dar rozumu. Dar ów wlewany jest w nasze dusze, byśmy stali się podatni na natchnienia Ducha Świętego, a w odniesieniu do poznawania, byśmy zyskali pewną intuicję głębszego rozumienia prawd wiary. Podczas, gdy wiara może chwiać się lub tracić ufność, dar rozumu leczy intelekt dając mu pewną współnaturalność z Boskimi zasadami, od których pochodzą prawdy wiary. Skoro sam Duch Święty mieszka w duszy znajdującej się w stanie łaski, Jego wpływ i natchnienia zapadają głęboko w nasze dusze, dając im pewne zrozumienie Bożych tajemnic.
Wpływ daru rozumu widoczny jest w sposób szczególny w życiu Doktórów Kościoła, jak np. świętego Tomasza z Akwinu, patrona naszej szkoły. Widać go jednak nawet w życiu ludzi prostych, zwłaszcza szczerze pobożnych, którzy posiadają nierzadko głębokie rozumienie prawd wiary, pomimo że nie posiadają formacji filozoficznej. Posiadają oni jak gdyby Boski instynkt, ostrzegający o niebezpieczeństwie dla wiary, które ludzie pobożni dzięki swej zażyłości z Bogiem wyczuwają natychmiast, gdyż dzięki darowi rozumu wiedzą, że treści te dalekie są od Objawionej Prawdy.
Prawdopodobnie jednak największą pomocą, jakiej dar ten udziela wierze, jest zrozumienie samych źródeł Objawienia, czyli Pisma Świętego i Tradycji. Tak jak w przypadku Apostołów podróżujących wraz Panem do Emaus, których oczy otworzyły się na rozumienie Pisma (Łk 24,45), podobnie Trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej napełniała wielu świętych owym głębokim zrozumieniem Pisma, znaczenia symboli i podobieństw występujących w Nowym Testamencie. Dar rozumu jest również głównym „autorem” symboli i znaków używanych w liturgii i daje nam poznać subtelne rzeczywistości za tymi symbolami i widzialnymi znakami ukryte. Dar ten pomaga nam również zrozumieć bardziej dogłębnie przyczyny na podstawie skutków i daje odpowiedź na najważniejsze pytania, dlaczego rzeczy są takimi, jakimi są: ponieważ Bóg je takimi stworzył.
Na modlitwie dar rozumu objawia się przede wszystkim poprzez ukojenie zmysłów. Często jesteśmy na modlitwie rozproszeni, ponieważ Bóg jest tak abstrakcyjny, tak bardzo przewyższający wszystko, co możemy poznać, że nasz intelekt doświadcza pewnego rodzaju dezorientacji, zwraca się więc szybko ku rzeczom łatwiej postrzeganym i rozumianym. Jednak dar rozumu zaspokaja tę ciekawość poprzez podporządkowanie intelektu, nastrajając go na głos Ducha Świętego, który przenika głębokości samego Boga. To właśnie ma na myśli święty Paweł, gdy mówi do Koryntian: „Któż bowiem z ludzi wie, co jest w człowieku, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? Tak i tego, co jest w Bogu, nikt nie poznał, tylko Duch Boży” (1Kor 2,11). Dlatego w życiu wielkich świętych zauważamy, że ich życie modlitewne stawało się stopniowo coraz bardziej proste, nie było długą rozmową z Bogiem, ale prostym wpatrywaniem się w Niego, jak to zaświadcza święty Proboszcz z Ars, któremu pewien pobożny człowiek wyznał, że podczas modlitwy: „Patrzę na Niego, a On patrzy na mnie”, powierzając w ten sposób cały wszechświat Trójcy Świętej, która powołała go do istnienia.
Dlatego, drodzy wierni, prośmy dwoje świętych wspominanych w dniu dzisiejszym, o to, by ziściło się na nas błogosławieństwo Zbawiciela: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. A ponieważ cnota czystości jest najlepszą dyspozycją do otrzymania daru rozumu i wzrostu w nim, naśladujmy przykład obojga, a również naszego patrona świętego Tomasza z Akwinu, który otrzymał ów dar w obfitości. W ten sposób będziemy mogli oczekiwać obietnicy związanej z tym błogosławieństwem – by pewnego dnia oglądać Boga i radować się tym na wieki wieków. Amen.
środa, 17 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz