Drodzy uczniowie, drodzy wierni,
Opatrzność chciała, by właśnie w życiu wspominanego w dniu dzisiejszym Brunona z Kolonii szczególnie widoczne stało się działanie darów Ducha Świętego, o których będziemy zaraz mówili. W minionych tygodniach rozważaliśmy różne dary Ducha Świętego, zwłaszcza te spośród nich, które dotyczą najpowszechniejszych rzeczywistości naszej doczesnej egzystencji: panowania nad sobą, naszych namiętności i naszych leków – czyli dary męstwa i bojaźni Bożej, udoskonalające cnoty męstwa i wstrzemięźliwości. Dziś mówić będziemy o darze wiedzy, który udoskonala nasz stosunek do rzeczy stworzonych i zastosowanie wiary do naszego codziennego życia. Jest to więc jeden z najważniejszych darów, nawet jeśli nie jest najwspanialszy.
Święty, którego wspominamy w dniu dzisiejszym, był doskonałym, żywym przykładem tajemniczego działania tego daru, zatrzymajmy się więc na chwilę rozważając jego życie, byśmy mogli naśladować go w praktykowaniu tej cnoty.
Święty Brunon urodził się w Kolonii około roku 1030 w rodzinie patrycjuszowskiej. Jako młody chłopiec uczęszczał do szkoły katedralnej w Rheims, która cieszyła się w tym czasie bardzo dobrą opinią, przede wszystkim ze względu na dokonania swego przełożonego, niejakiego Herimana. Jak o tym pisze w swych księgach sam Brunon, otrzymał tam wszechstronne klasyczne wykształcenie i to na bardzo wysokim poziomie. Po ukończeniu nauki powrócił do swego rodzinnego miasta, gdzie wyniesiony został do godności kapłańskiej i został kanonikiem świętego Kuniberta. Zaledwie rok później wezwany został do Rheims, gdzie jego ukochany mistrz poszukiwał doskonalszej drogi życia i ostatecznie wstąpił do klasztoru. Święty Bruno stał się w ten sposób przełożonym szkoły, a wkrótce potem został nawet odpowiedzialnym za wszystkie instytucje edukacyjne na terenie diecezji. Obowiązki te pełnił z podziwu godnym oddaniem i umiejętnością przez kolejnych dwadzieścia lat, podnosząc prestiż szkół w Rheims, wśród których wychowanków znaleźli się papież Urban II, Eudes z Chatillon, Robert z Langres i wielka liczba prałatów, kardynałów i opatów, stanowiących główną siłę napędową tego, co moglibyśmy nazwać renesansem wieku XII, a co w efekcie zaowocowało w wieku kolejnym pojawieniem się szkół scholastycznych, które wydały patrona naszej szkoły - świętego Tomasza z Akwinu.
Widzimy więc, w jaki sposób działa Bóg, posyłając Kościołowi ludzi podobnych do świętego Brunona, zarówno uczonych jak pobożnych, którzy przygotowują fundament pod chwalebne dokonania kolejnych pokoleń. Z pewnością odnieślibyśmy korzyść z lektury dzieł naszego świętego poświęconych zasadom i celom edukacji, której oddawał się z tak godną podziwu, niestrudzoną gorliwością, czego owoce widoczne są dla nas po dziś dzień – jednak święty Brunon znany jest zasadniczo nie ze swych pism, ale z dzieła, które pochłonęło drugą część jego życia.
Drogi Boże są niekiedy bardzo tajemnicze, na przykładzie życia naszego świętego widzimy jednak, że zawsze prowadzą one do jakiegoś dobra. Pobożny biskup Gerwazy, przyjaciel świętego Brunona, który sponsorował i nadzorował budowę szkół w Rheims, odszedł po swą wieczną nagrodę. Niestety wybór jego następcy nie był najszczęśliwszy, padł na człowieka opanowanego chciwością i namiętnością. Biskup Manasses de Gournai, który objął stolicę biskupią w Rheims, stał się wkrótce znienawidzony ze względu na swą bezbożność i gwałtowny charakter. Duchowieństwo diecezji wielokrotnie skarżyło się na niego legatowi papieskiemu, na co niegodny biskup odpowiedział w barbarzyński sposób paląc ich domy i konfiskując majątki. Oczywiście człowiek tego pokroju nie był zainteresowany dobrem diecezji, a tym bardziej szkoły, co doprowadziło do exodusu wielu wybitnych nauczycieli do innych ośrodków, które mogły ich przyjąć, jak Paryż, Oxford, Bolonia, Kolonia i Neapol, gdzie w kolejnym pokoleniu pojawiły się pierwsze uniwersytety. Jak więc widzicie, wściekłość diabła na zbożne dzieło naszego świętego nie tylko nie doprowadziła do jego unicestwienia, ale poprzez rozproszenie kadry nauczającej spowodowała wzrost liczby innych szkół, które stały się bastionami nauczania Kościoła w kolejnym wieku.
Święty Brunon osobiście odbył podróż do Rzymu, by bronić swych szkół przed zakusami niegodnego biskupa, doprowadzając ostatecznie do jego złożenia z urzędu, wyegzekwowanego poprzez zbroje powstanie ludowe. W tej sytuacji duchowieństwo wybrało Bruna - dotychczasowego kanclerza diecezji – na urząd biskupa. Opatrzność miała jednak względem niego inne plany.
Studia, jakim z wielką gorliwością oddawał się nasz święty, wraz z darem Ducha Świętego, który nazywamy darem wiedzy, napełniły go pragnieniem oddania się Bogu w sposób całkowity. Wielu spośród jego przyjaciół i znajomych podzielało to szlachetne pragnienie, złożyli nawet ślub rozpoczęcia życia zakonnego, choć z różnych względów realizacja tego ślubu zajęła aż trzy lata. Początkowo planowali dołączyć do znanego pustelnika św. Roberta, założyciela cystersów w diecezji Langres, którego biskup był dawnym uczniem szkoły. Wkrótce odkryli jednak, że nie jest to ich prawdziwe powołanie, gdyż poszukiwali jeszcze bardziej radykalnego odłączenia się od świata. Udali się więc na spotkanie z innym uczniem Brunona, biskupem Grenoble – świętym Hugonem. Właśnie tam, w górach nieopodal Grenoble, odcięci od całego świata, zamieszkali najbardziej być może wykształceni ludzie tych czasów, w całkowitym osamotnieniu i oddani modlitwie. Ich styl życia i zasady uformowały regułę zakonu, zwanego kartuzami.
Częstokroć jak na ironię, można powiedzieć - w Boskiej Komedii, ci właśnie, którzy najgoręcej usiłują opuścić świat, wywierają największy wpływ na różne doczesne wydarzenia. Tak było również w przypadku naszego świętego. Mniej więcej sześć lat po założeniu zakonu kartuzów otrzymał polecenie, którego nie mógł nie posłuchać. Oto jeden z jego byłych uczniów stał się obecnie jego przełożonym – uczniem tym był papież Urban II. Papież był nieugięty w swej woli kontynuacji reformy Kościoła, tak bardzo potrzebnej i zainicjowanej przez jego poprzednika Grzegorza VII. Poróżniony z cesarzem i zmuszony walczyć z antypapieżem, Urban II potrzebował uczonych doradców, nic więc dziwnego, że pragnął mieć przy sobie św. Brunona.
Jako doradca papieża nasz święty działał z taką dyskrecją i pilnością, że skutki jego rad widoczne były wkrótce w życiu całego Kościoła. Żyjąc samotnie ze swymi braćmi w ruinach łaźni Dioklecjana, odegrał kluczową rolę w reformie duchowieństwa. Choć zajęcie Rzymu przez cesarza i działalność antypapieża czyniły dzieło reformy niezwykle trudnym, zakończyła się ona zdumiewającym sukcesem – a wszyscy niemal władcy chrześcijańskiej Europy odpowiedzieli na wezwanie Urbana II do Pierwszej Krucjaty, która zakończyła się sukcesem i ugruntowała pozycję Następcy Świętego Piotra na kolejne trzy wieki.
Ograniczenia czasowe nie pozwalają nam na bardziej szczegółowe przedstawienie życia naszego świętego, życia zasługującego na szczegółowe studium. Po śmierci świętego Brunona, jak to było zwyczajem w tamtych czasach, do miast w których za życia przebywał, wysłany został posłaniec, mający informować o jego zgonie. Posłaniec taki miał ze sobą zazwyczaj zwój, na którym ludzie mogli wpisywać kondolencje, pochwały zmarłego lub zapewnienia o modlitwie. W archiwach zachowało się wiele takich zabytków, szczególnie interesujące są jednak dla nas te, które dotyczą śmierci świętego Brunona – ze względu na fakt, że są nadzwyczaj liczne i pełne pochwał pod adresem naszego świętego. Świadkowie jego życia wychwalali jego wielką wiedzę, talenty, umartwienia oraz gorące nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Wedle tradycji to właśnie on jest autorem prefacji ku czci Matki Bożej. Uczniowie świętego Brunona nigdy nie rozpoczęli starań o formalną kanonizację, twierdząc, że jego pokora nigdy nie zniosłaby czegoś takiego, jednak sam papież wpisał go do kalendarza liturgicznego i nakazał oddawanie mu czci publicznej, na podstawie świadectw o licznych cudach mających miejsce przy jego grobie. Szczególną skuteczność przypisuje się jego wstawiennictwu przypadku chorób umysłowych.
W życiu świętego Brunona widzimy przede wszystkim działanie daru wiedzy. Niestety nie mamy już dość czasu, by rozważyć naturę tego daru, możemy jednak dostrzec u wspominanego dziś świętego jego skutki. Dar wiedzy udoskonala cnotę wiary, jednak czyni to w bardzo konkretny sposób. Wiara jest oczywiście doskonała, częstokroć jednak brakuje nam właściwej oceny rzeczy doczesnych w relacji do naszego celu ostatecznego. Brak nam wiedzy o tym, w jaki sposób rzeczy te doprowadzić nas mogą do Boga. Podczas, gdy dzięki wierze możemy poznać, że Bóg jest dobry, to poprzez dar wiedzy widzimy Stworzenie w taki sposób, w jaki widzi je sam Bóg. Jako dzieci Boże widzimy w świecie stworzonym nie tylko godny podziwu lad i harmonię, ale również dzieło mistrza, który nas kocha, dzieło naszego Ojca.
Dzięki temu darowi wielu świętych było w stanie dostrzec w prostych radościach rzeczy stworzonych ogrom samego Boga. Podobno święty Franciszek napominał pewnego razu kwiaty, by zachowywały się ciszej, gdyż zbyt głośno głosiły chwałę Boga, który stworzył je tak doskonałymi, z subtelnie harmonijnymi, dla naszego dobra. Również w przypadku świętego Brunona, jego uczoność i wiedza doprowadziły go do gorącego pragnienia całkowitego oddania się zasadzie wszystkich rzeczy, czyli Bogu.
W następnym tygodniu przyjrzymy się temu darowi nieco szczegółowiej, teraz zaś niech mi będzie wolno zakończyć jedną obserwacja i modlitwą. Na przykładzie świętego Brunona widzimy, jak przełożony szkoły stał się narzędziem długo oczekiwanej odnowy i reformy Kościoła. To w dużej mierze dzięki niemu patron naszej szkoły, święty Tomasz z Akwinu, mógł podjąć studia na uniwersytecie. To właśnie katolicka szkoła była zawsze narzędziem reformy Kościoła, nie sama w sobie, ale poprzez swe owoce, czyli wychowanków, którzy zajmowali swe miejsce w społeczeństwie i pracowali dla dobra wspólnego swych krajów i dla Kościoła. Prośmy więc dziś w sposób szczególny o wstawiennictwo świętego Bruna, by również nasza szkoła mogła kiedyś być podobna do jego, by również ona mogła stać się narzędziem reformy i by nowy renesans katolickich myślicieli, pisarzy i pracowników mógł doprowadzić do odbudowy tego, co od dawna już pozostaje zaniedbane.
Oby dar wiedzy skłaniał nas nieustannie do posługiwania się wszystkimi środkami, jakie mamy do dyspozycji, wszystkimi rzeczami stworzonymi, dla większej chwały Boga, który żyje i króluje na wszystkie wieki wieków. Amen.
środa, 6 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz