Drodzy Wierni,
W lekcji czytanej podczas dzisiejszej Mszy, będącej krótkim fragmentem pierwszego listu św. Piotra, święty autor przedstawia nam zwięzłe streszczenie zasad całego chrześcijańskiego życia. Św. Piotr zwraca się do nas słowami „Umiłowani”, ponieważ posiadając prawdziwą wiarę i obdarzeni Bożą łaską nosimy też w sobie znamię Jego miłości. Jako chrześcijanie, jako katolicy, otrzymaliśmy wielki dar: dar zjednoczenia z naszym Panem Jezusem Chrystusem dzięki Jego łasce i za pośrednictwem Jego Mistycznego Ciała, którym jest Kościół. Jako dzieciom Bożym przeznaczone jest nam nie ziemskie dziedzictwo, ale życie wieczne. A św. Piotr prosi nas usilnie, byśmy byli godni powołania, które otrzymaliśmy.
Zwraca się do nas jako do „przechodniów i gości”. Jesteśmy na tej ziemi jedynie przechodniami, ponieważ przeznaczeni jesteśmy do innego świata. Jesteśmy pielgrzymami, ponieważ nasza wędrówka przez to życie jest krótka, zmierzamy ku innemu celowi. Podobnie jak pielgrzymi znajdujemy się w drodze do miejsca świętego, jesteśmy w drodze do oglądania Boga. Nasze przemijające życie doczesne jest więc jedynie drogą pielgrzymowania, drogą pokuty i modlitwy, prowadzącą do naszego właściwego przeznaczenia. Św. Piotr nazywa nas przechodniami, obcymi, gdyż chrześcijanin rzeczywiście powinien być obcy zwyczajom i praktykom światowym. Podczas gdy świat poszukuje swej własnej czci, bogactwa i pychy, chrześcijanin powinien praktykować pokorę, ubóstwo i posłuszeństwo.
Jak mówi św. Piotr, powinniśmy „wstrzymać się od pożądliwości cielesnych, które walczą przeciwko duszy”. Dusza z samej swojej natury upodabnia się do tego, co kocha. Jeśli kocha rzeczy duchowe, rzeczy dobre, stawać się będzie dobrą. Stanie się, jak Bóg tego pragnął, Jego podobieństwem, które niesiemy w naczyniach glinianych. Jeśli dusza przywiąże się do tego, co jest dobre, będzie szczęśliwa. Jeśli jednak zajmować się będzie jedynie rzeczami doczesnymi i materialnymi, ulegnie zepsuciu, stawać się będzie coraz bardziej podobna do nikczemnych rzeczy tego świata co jednak nie da jej szczęścia, ponieważ rzeczy te nigdy nie będą w stanie jej zaspokoić. Z powodu rany zadanej naszej naturze przez grzech pierworodny, jest ona osłabiona i nieuoporządkowana – z trudnością przychodzi jej zajęcie się rzeczami duchowymi i wiele wysiłku trzeba, by zapanowała nad własnymi wrodzonymi władzami. Tę wojnę pomiędzy duszą a pożądliwością chrześcijanin ma obowiązek wytrwale prowadzić, zwłaszcza w tym świecie atakowanym przez grzech i błąd. Musimy starać się ze wszystkich naszych sił wygrać tę wojnę, toczoną przeciwko naszej duszy, gdyż pokój i szczęście możemy osiągnąć jedynie pokonawszy tych nieprzyjaciół naszej duszy – czyli pożądliwości.
Następnie św. Piotr wzywa nas do praktykowania cnót społecznych, prosi: „niech obcowanie wasze wśród pogan będzie dobre”. Nie ma tu na myśli jedynie rozmów, całe nasze zachowanie powinno być bez zarzutu wobec pogan, czyli tych, którzy jeszcze nie posiedli prawdziwej wiary. Rozmowa chrześcijan powinna być budująca, czyli powinna być zachętą i światłem przewodnim dla ludzi dobrej woli. Św. Piotr ma tu na myśli nie tylko nasze rozmowy, ale również wynikające z nich zachowanie.
Jakie to przygnębiające – widzieć chrześcijan używających danej im przez Boga zdolności do mówienia jedynie o rzeczach bezużytecznych, a niekiedy nawet grzesznych, do kłamania, wygłaszania oszczerstw i przeklinania. Będziemy sądzeni – Drodzy Przyjaciele – na podstawie tego, co mówimy: Zbawiciel mówi, że w dniu sądu zdamy rachunek z każdego niepotrzebnie wypowiedzianego słowa. Nasze rozmowy powinny odpowiadać łasce, jaką otrzymaliśmy. To właśnie w rozmowach ujawniamy najskrytsze pragnienia naszych serc: „Z obfitości serca mówią usta” [Mt 12,34], jak powiedział sam Pan Jezus. Posługując się konkretnymi słowami człowiek ujawnia, co najbardziej go zajmuje, swe pragnienia i zamiary. Różnica pomiędzy rurami wodociągowymi a kanalizacyjnymi polega na tym, co z nich wypływa – również dusza odkrywa swe wnętrze poprzez słowa, które wypowiada.
Niech więc nasze rozmowy, zwłaszcza z wyznawcami naszej wiary, będą zawsze budujące. Jednak św. Piotr mówi nawet więcej: niech nasze obcowanie (w tym i rozmowy) będzie dobre między poganami, nawet względem tych, którzy mówią złe rzeczy przeciwko nam. Wszyscy z nas, niezależnie od naszego powołania i miejsca życia, jesteśmy często narażeni na kontakt z ludźmi, których rozmowy nie są budujące, często natomiast niegodne i nieczyste, skażone przez ten świat. Musimy nie tylko wystrzegać się, byśmy nie zostali zbrukani przez ten rodzaj złych rozmów, musimy je również aktywnie zwalczać. Nie można pozwolić na używanie Imienia Boga nadaremno – dobrze jest przypomnieć duszy moc jej słów, a zwrócenie komuś uwagi, by nie mówił takich a takich rzeczy jest w istocie komplementem, gdyż oznacza, że słucha się tego, co mówi i bierze jego słowa poważnie. Chrześcijanin ma obowiązek zmienić temat rozmowy, której tematem stało się zgorszenie czy grzech. Kłamstw nie można tolerować, i lepiej nie rozpoczynać nawet rozmowy z osobą, która usiłuje zniesławić dobre imię osoby trzeciej. „Złe rozmowy psują dobre obyczaje” [1Kor 15,33] mówi św. Paweł, a często jedynym, czego potrzeba do zniszczenia duszy to zezwolenie jej by mówiła o rzeczach, o których mówić nie powinna. Nasze słowa stanowią bowiem często wstęp do uczynków, a o tym, o czym się najpierw mówi, myśli się następnie często, często też wciela się w życie to, co jest uprzednio przedmiotem rozmowy.
Prowadząc prawdziwie chrześcijańskie rozmowy zwalczamy zło wokół nas i równocześnie kładziemy fundament pod przyszłe dobro, jak mówi św. Piotr o poganach: „Aby przypatrzywszy się dobrym uczynkom waszym, chwalili Boga w ‘dzień nawiedzenia’”. Bóg udziela łaski wszystkim, każdemu zgodnie ze swą wszechmocną Opatrznością. To przez tę łaskę: łaskę natchnienia, dobrych myśli, dobrej intencji, skruchy – Bóg nawiedza nasze dusze. Ów moment łaski jest często bardzo krótki i nie powróci po raz kolejny – jest jak wizyta gościa, którego przyjmiemy, albo pozostawimy przed zamkniętymi drzwiami. Jeśli poganie zobaczą u nas owo „dobre obcowanie”, co z kolei doprowadzi ich do dobrych uczynków, wówczas ta wizyta Ducha Bożego nie będzie daremna, ale ku chwale Jego łaski. Mamy obowiązek – Drodzy Przyjaciele – być narzędziami tej łaski w stosunku do żyjących wokół nas ludzi. Tak, jak Bóg nie daje nam światła i ciepła bez słońca, tak również wedle swej odwiecznej woli posługuje się nami jako swymi narzędziami, każdym odpowiednio do jego stanu i miejsca życia. Jest wielu ludzi, którzy być może od wielu lat nie widzieli kapłana, wy ich jednak spotykacie, w miejscu waszej pracy, w centrach handlowych, czy nawet jako gości w domach waszych lub waszych krewnych. Podobnie jak paralityk z Ewangelii nie są oni już w stanie się poruszyć – z tego czy innego powodu nie chodzą do kościoła, rzadko przyjmują sakramenty, nie widują się w księżmi. Jednak wy możecie wpłynąć na tych ludzi. Możecie być odpowiednikami tych, którzy przynieśli owego paralityka do Chrystusa Pana, aby mógł zostać uleczony. Ale jedynym sposobem, byście naprawdę mieli na nich wpływ, jest wasz własny przykład, dawany poprzez wasze słowa i uczynki.
Tak więc, Drodzy Przyjaciele, podążajmy za radą św. Piotra odnośnie naszych rozmów i obcowania z bliźnimi. Udziela nam on dziś również wielu innych nauk, nauczmy się jednak wpierw praktykować tę pierwszą cnotę, a inne przyjdą z czasem. Niech nasze „obcowanie będzie w niebie”, jak prosi św. Paweł, abyśmy mogli już podczas tego doczesnego życia cieszyć się w naszych duszach tą radością, która płynie z czystego sumienia, a która będzie naszym udziałem przez całą wieczność, jeśli tylko pozostaniemy wierni Chrystusowi Panu. Amen.
niedziela, 25 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz