niedziela, 28 marca 2010

o Litaniach do św. Józefa - 6

Dochodzimy teraz w naszych rozważaniach Litanii do świętego Józefa do wezwań, które pozostają w związku z nami. Widzieliśmy inwokacje, które mówiły o osobie świętego Józefa, o jego misji i godności oraz o jego cnotach, będących środkami do wypełnienia powierzonej mu misji. Obecnie mówić będziemy o relacji świętego Józefa do nas, który prosimy o jego pomoc i wstawiennictwo.

Pierwsze z tych wezwań jest być może najważniejsze, ponieważ zwraca się do świętego Józefa jako do wzoru dla nas, czy raczej jako zwierciadła:

Zwierciadło cierpliwości, módl się za nami!
Zwierciadło jest czymś specjalnym w tym sensie, że odbija padające na nie światło i zwraca je ku temu, kto na nie patrzy. Dlatego w Litanii Loretańskiej zwracamy się do Matki Bożej jako do „zwierciadła sprawiedliwości”, ponieważ odbija Ona sprawiedliwość Bożą względem nas. Tutaj, gdy modlimy się do świętego Józefa, widzimy w nim cierpliwość Syna Bożego.

Święty Józef jest zwierciadłem, ponieważ odzwierciedla. Kiedy spoglądamy w zwierciadło, czynimy to w tym celu, by zobaczyć siebie. Na świętego Józefa patrzymy jednak po to, by zobaczyć to, co powinniśmy w sobie dostrzec. Często tym, czego nam brakuje, jest cnota cierpliwości. Tak więc patrząc na świętego Józefa możemy zobaczyć cierpliwość Syna Bożego odzwierciedloną w jego codziennym życiu. Życie świętego Józefa, jako stróża i opiekuna, było życiem osoby czuwającej, życiem pełnym trosk. Ta troskliwość świętego Józefa jest głównym powodem, dla którego widzimy go jako zwierciadło – czyli jako kogoś patrzącego w lustro – jednak w tym celu, by chronić - czyli jako cierpliwie znoszącego cierpienia. Ta cierpliwa troska świętego Józefa o sprawy Świętej Rodziny czyni go również wzorem, na który możemy spoglądać, by odnaleźć cnotę cierpliwości, zwierciadłem, w którym widzimy również cierpienia Syna Bożego.

A jednak największe cierpienia świętego Józefa nie były związane z jego troskami i obawami jako stróża, ale z poczuciem braku środków do wypełniania swej funkcji tak, jakby tego chciał. Bardzo łatwo jest troszczyć się o kogoś, gdy ma się do dyspozycji wielkie bogactwa. Jednak święty Józef ich nie posiadał. Pomimo swego szlachetnego pochodzenia, sięgającego Dawida i Salomona, był ubogi. Był ubogi nie tylko w wyniku okoliczności, ale też z wyboru. Widzieliśmy, jak święty Józef oderwany był od rzeczy tego świata i właśnie to wyrzeczenie uczyniło go wiernym prawu Bożemu

Miłośniku ubóstwa, módl się za nami!
To właśnie dzięki tej cnocie święty Józef żył oderwany od rzeczy tego świata. Cnota ubóstwa pozwoliła mu przezwyciężyć wszystkie trudności jego życia, a nawet – jak widzieliśmy - wyrzec się najpiękniejszego ze wszystkich stworzeń, Najświętszej Maryi Panny. Cnotę tę widzimy również podczas ucieczki do Egiptu – święty Józef porzucił wówczas wszystko, by osiedlić się w innym kraju i chronić Dzieciątko Jezus. Podczas oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny Święta Rodzina złożyła najuboższą z możliwych ofiar: parę gołębi (Łk 2,24). Pomimo faktu, że był on znakomitym potomkiem Dawida, był szczęśliwy z tego, że może być prostym cieślą, żyjąc w pogardzanej Galilei.

Ubóstwo jest cnotą, będącą fundamentem wychowania w rodzinie. Dziecko jest bardzo wrażliwe, odczuwa niemal instynktownie swą własną wartość w relacji do wszystkiego, co je otacza. Wie niemal natychmiast, jeśli cenione jest bardziej, niż rzeczy materialne znajdujące się dokoła. Dlatego właśnie, skoro tylko dziecko nabierze przekonania, że szczęście zależy od kwoty na koncie bankowym ojca, nie ma już szansy na szczęśliwą rodzinę. I przeciwnie, jak wiele dzieci cierpi z cierpliwością a nawet pogodą ducha, jeśli tylko wie, że są kochane przez rodziców.

Możemy uczyć się więc od świętego Józefa zwłaszcza tej cnoty ubóstwa, które odrywa nas od rzeczy tego świata, dzięki zrozumieniu, na co powinny być one ukierunkowane, czyli na chwałę Bożą. Ubóstwo nie oznacza po prostu braku pieniędzy – w istocie często brakowi pieniędzy towarzyszy nadmierne zaprzątanie uwagi sprawami materialnymi. Sam brak pieniędzy nie jest ubóstwem – nawet święty Józef pracował i otrzymywał zapłatę. Otrzymał też bardzo kosztowne dary od Trzech Mędrców. Chodzi o używanie pieniędzy i dystans wobec spraw materialnych. Pieniądz jest ze swej natury środkiem do celu, a nie samym celem. Dlatego święty Józef jest wzorem ubóstwa poprzez to, że wszystkiego, co posiadał, używał dla jednego celu, dla Syna Bożego. Przedmiotem troski świętego Józefa była cześć i służba Bogu, a także opieka nad Matką Bożą. Widzimy więc u świętego Józefa umiłowanie ubóstwa przejawiającą się w umiłowaniu w sposób szczególny tych, do których opieki został powołany.

To właśnie ubóstwo, ukierunkowanie wszystkich rzeczy na służbę Bogu, dało świętemu Józefowi całą jego energię w sumiennym wykonywaniu obowiązków. Stąd następne wezwanie:

Wzorze rzemieślników, módl się za nami!
Jest on wzorem dla rzemieślników nie tylko ze względu na swe umiejętności i poprzez fakt, że pracował, przede wszystkim jest wzorem dla tych wszystkich, którzy pracują dla swych rodzin. Praca jest częścią naszego ziemskiego życia i nawet w raju Adam powołany został do pracy, do uprawiania ziemi w ogrodzie Eden. Jednak po grzechu pierworodnym praca ta jest trudna: w pocie czoła będziesz spożywał twój chleb, mówi Pismo Święte. Stąd pokusa do lenistwa i bezczynności, do zaprzestania pracy. Jednak u świętego Józefa widzimy pilność, nadzwyczaj wierne wypełnianie obowiązków stanu. Jest więc w tym dla nas przykładem, wzorem, do którego musimy się modlić.

A ponieważ święty Józef jest zwierciadłem cierpliwości, miłośnikiem ubóstwa i wzorem rzemieślników, logiczną konsekwencję tego widzimy w kolejnym wezwaniu: jest on prawdziwą ozdobą, chwałą życia rodzinnego.

Ozdobo życia rodzinnego, módl się za nami!
Święty Józef posiadał wszystkie cnoty, czyniące z niego wzór człowieka, wzór męża oraz wzór ojca. Dlatego prawdziwie jest on chwałą, ozdobą życia rodzinnego, chwałą człowieka, który powołany jest do tego, być przywódcą, filarem rodziny, tym którego powołaniem jest strzec i żywić życie, by mogło ono kwitnąć i przynosić owoc w postaci powołań zakonnych.

Doprowadza nas to do kolejnej inwokacji:

Opiekunie dziewic, módl się za nami!
Prawdziwie chrześcijański dom jest środowiskiem, w którym rodzą się i podtrzymywane są powołania. Cnota miłości Boga i bliźniego znajduje swój pierwszy wyraz w domu, a pierwszym kontaktem każdego dziecka z miłością jest miłość jaką żywią do niego rodzice oraz jaką okazują sobie wzajemnie. Dlatego świętość domu chrześcijańskiego jest absolutnie konieczna dla rodzenia powołań duchownych.

Jednak powołanie zakonne determinowane są w sposób szczególny przez ojca. Powołania do kapłaństwa rodzą się częściej pod wpływem matki, jak to możemy zobaczyć nawet w życiu Chrystusa Pana – to Najświętsza Maryja Panna stać będzie pod Krzyżem, a nie święty Józef. Wedle Tradycji święty Józef odszedł po swą wieczną nagrodę już przed Męką Pana Jezusa, a często wpływ ojca zmniejsza się, gdy syn zakłada własną rodzinę. Jest to prawdziwe nie tylko w zakładaniu rodziny fizycznej, ale i duchowej. Jednak wpływ matki będzie odczuwalny przez całe życie, zwłaszcza w tym co dotyczy wydawaniu na ten świat nowego życia, w dzieciach.

Jednak dla powołań zakonnych, zwłaszcza żeńskich, często znaczącą rolę odgrywa właśnie ojciec. Miłość córki do ojca jest jedynie figurą i przygotowaniem do miłości, jaką darzyć będzie Zbawiciela i Boga Ojca, którym ofiaruje swe własne życie. Dlatego święty Józef, ojciec Świętej Rodziny i jej opiekun jest wzorem dla wszystkich zakonników, jest patronem powołań zakonnych.

Ojciec rodziny musi być centrum, w którym wszystkie rzeczy znajdą właściwe miejsce oraz wsparcie. W swej Opatrzności Bóg ustanowił rodzinę w taki sposób, że posiada ona swa oś centralną, wokół której obracają się wszystkie inne planety i tym centralnym punktem jest ojciec. Ojciec musi być punktem, do którego odnoszone są wszystkie sprawy – jego autorytet, jego charakter i jego siła są filarami, na których wspiera się rodzina. Święty Józef był głową Świętej Rodziny, dlatego prosimy go:

Podporo rodzin, módl się za nami!
Kolejne trzy wezwania skierowane są do świętego Józefa jako do szczególnego patrona trzech grup ludzi. Wszystkie one w sposób szczególny potrzebują opieki z powodu szczególnych niebezpieczeństw im zagrażających. Dlatego mamy trzy wezwania do świętego Józefa, pierwsze z nich odnosi się do tych, którzy znajdują się generalnie w potrzebie, w skrajnej potrzebie pomocy, ponieważ są nieszczęśliwi:

Pociecho nieszczęśliwych, módl się za nami!
Ponieważ święty Józef jest w głównej mierze opiekunem, posiada naturalną skłonność do troski o tych, którzy znajdują się w największej potrzebie. Jest pociechą, co oznacza, że jest pocieszycielem i pomocnikiem. Są jednak również inni, którzy też cierpią, ale potrzebują raczej nadziei. Są to ci, którzy cierpią w wyniku chorób. Choroba może być albo źródłem wielu łask, albo zapowiedzią śmierci. W obu przypadkach potrzebna jest specjalna cnota nazywana nadzieją, dzięki której zwracamy się do Boga o pomoc niezbędną do osiągnięcia naszego ostatecznego celu. Święty Józef posiada szczególną godność, dzięki której może pomóc nam w zyskaniu tej cnoty, dlatego też zwracamy się do niego w kolejnym wezwaniu:

Nadziejo chorych, módl się za nami!
Ta nadzieja nie jest jedynie nadzieją na odzyskanie zdrowia, gdyż niezależnie od tego, ile razy wyzdrowiejemy, ostatecznie spotka nas choroba, która doprowadzi do naszej śmierci. Jeśli nie umrzemy wskutek choroby, śmierć spotka nas z jakiegoś innego powodu. Niezależnie od tego, w jaki sposób Bóg zabierze nas z tego świata, chcielibyśmy znajdować się wówczas pod opieką Matki Bożej i przyjąć Chrystusa Pana w Wiatyku. Święty Józef, jak wiemy z Tradycji, zmarł przed rozpoczęciem publicznej działalności Pana Jezusa, jednak w obecności Jego oraz Najświętszej Maryi Panny. Takiej śmierci życzylibyśmy również sobie, a ponieważ śmierć świętego Józefa była wzorcowa, w pokoju czystego sumienia i ze świadomością wypełnienia swych obowiązków stanu, jest on również patronem umierających. Dlatego zwracamy się do niego:

Patronie umierających, módl się za nami!
I na koniec dochodzimy do dwóch wezwań, które stanowią logiczną parę, pierwsze dotyczy wrogów łaski, drugie natomiast samego narzędzia łaski.

Najpierw modlimy się do świętego Józefa, by chronił nas przed wrogami łaski, a głównym spośród nich jest diabeł. Jako kusiciel zagraża nam swymi podstępami i jak widzimy w historii pierwszych rodziców, nawet sama rozmowa z diabłem może sprowadzić wielkie problemy. Chcemy więc, by był od nas z dala – a jest pewna osoba, której boi się on szczególnie. Obawia się on zwłaszcza Matki Bożej, ponieważ nigdy nie miała udziału z nim, podobnie boi się Chrystusa Pana, który jest samym Bogiem. Niemniej jednak oboje oni znajdowali się pod opieką człowieka, którego siła duszy dała mu prawo do stania się głową Świętej Rodziny, a człowiekiem tym był święty Józef.

Jeśli pamiętamy, że święty Józef, jak już widzieliśmy, był jedynym członkiem Świętej Rodziny, który znał konsekwencje grzechu pierworodnego i który musiał toczyć osobistą walkę z pożądliwościami ciała, pożądliwościami oczu i pychą tego żywota, możemy wyobrazić sobie, jak wielkie musiały być jego zasługi. Dla diabła zwycięstwo świętego Józefa było szczególnie dotkliwe, gdyż nie było żadnego specjalnego przywileju, na mocy którego Józef były wyłączony spod jego panowania. Najświętsza Maryja Panna w pewnym sensie wymknęła się jego zakusom, a Zbawiciel nigdy nie miał z nim żadnego udziału – jednak święty Józef w prawdziwym sensie tego słowa jest dowodem na to, że nasza wolna wola przy pomocy łaski jest w stanie przezwyciężyć pokusę. A to było dla diabła porażką najbardziej upokarzającą. Dlatego diabeł boi się panicznie świętego Józefa, my zaś modlimy się do niego o pomoc w przezwyciężeniu pokusy:

Postrachu duchów piekielnych, módl się za nami!
I na koniec, na zakończenie Litanii, znajdujemy to, co moglibyśmy nazwać najwyższą nagrodą świętego Józefa. Najświętsza Maryja Panna, pod koniec swego ziemskiego życia, została wzięta do nieba i tam ukoronowana. Jest to w pewien sposób naturalna konsekwencja Jej roli jako Matki Boga oraz nagroda za Jej wierność tym łaskom. W życiu świętego Józefa widzimy coś podobnego, pod koniec swego życia umiera w ramionach tych samych dwóch Osób, których opiece poświęcił swe życie, Chrystusa Pana oraz Najświętszej Dziewicy, i jako nagroda za tą opiekę dana mu zostaje opieka nad całym Mistycznym Ciałem Zbawiciela, czyli Kościołem Świętym.

Patronie Kościoła, módl się za nami!
Dlatego właśnie na samym końcu wypowiadamy słowa z księgi Genesis, stosujące się początkowo do Józefa, który rządził w Egipcie obok Faraona: Ustanowił go panem domu swego i zarządcą wszystkich posiadłości swoich. Święty Józef, w nagrodę za swą ziemską opiekę nad Zbawicielem, otrzymał opiekę nad całym dziełem Zbawiciela, czyli Kościołem.

Tak więc, drodzy wierni, módlmy się w sposób szczególny do świętego Józefa, zwłaszcza w tych czasach, których przyszło nam żyć.

Dopiero w ostatnich czasach nabożeństwo do św. Józefa naprawdę rozkwitło. Zawsze był czczony jako święty. Ale pod pewnymi względami nie czczono go w pełni, nie znając wszystkich należnych mu przywilejów. Żydzi źle zrozumieli posłannictwo Mesjasza, odnosząc je tylko do ziemskiego, materialnego królestwa i w konsekwencji nie zrozumieli Jezusa Chrystusa. Pan Jezus musiał wręcz ukrywać się przed nimi, by zapobiec temu nieporozumieniu. Podobnie świat rozumie tylko materialny wymiar ojcostwa jako pokrewieństwa według ciała. Dlatego też nabożeństwo do świętego Józefa, do jego duchowego ojcostwa musiało pozostać ukryte aby zapobiec nieporozumieniom.

Dlatego dopiero od reformacji, a zwłaszcza dzięki wielkiej świętej Teresie z Avila nabożeństwo do świętego Józefa rozkwitło w całej wspaniałości. A to dlatego że autorytet i godność ojcostwa zostały zaatakowane przez reformację odrzucającą autorytet Kościoła. I szczególnie w tym czasie, kiedy ten straszny współczesny świat z trudem zachowuje pojęcie czysto biologicznego ojcostwa jest nam ukazany przykład świętego Józefa. Nabożeństwo do świętego Józefa jest lekarstwem dla współczesnego świata, dla współczesnego człowieka.

Obecnie żyjemy w bezprecedensowym kryzysie Kościoła. Jesteśmy świadkami krzyżowania Kościoła. Stąd jesteśmy w sytuacji podobnej do tej, w jakiej był święty Józef kiedy N.M.P wróciła ze jej kuzynki Elżbiety. Widzimy sługi Kościoła popełniające straszne rzeczy, posuwające się nawet do nauczania przeciwnego wierze. Zatem możemy być kuszeni aby zaprzeczyć świętości Kościoła. Możemy zwątpić w Jego cnotę, Jego Boską misję, podobnie jak święty Józef mógł zwątpić w cnotę Najświętszej Panny. A zatem mamy pokusę nadmiernej surowości i moglibyśmy niszczyć Kościół zgorzkniałą gorliwością. Jak sedewakantyści, którzy sądzą, że mogą sobie przypisać tytuł Papieża. Którzy posuwają się tak daleko, żeby powiedzieć, że poza nimi i może ich przyjaciółmi nikt nie jest katolikiem. Podobnie jak święty Józef był kuszony aby ukamienować Najświętszą Marię Pannę. Niech Bóg broni.

Ale nie możemy popaść też w przeciwną pokusę twierdząc, że nic się nie stało. Rzeczywistość kryzysu jest obecna. Nie możemy usiąść i nic nie robić. Nie możemy zaakceptować Nowej Mszy. Nie możemy zaakceptować nowych Sakramentów. Nie możemy zaakceptować nowej doktryny.

I dlatego jesteśmy w sytuacji podobnej do tej w jakiej był święty Józef. Nie jesteśmy liberałami, którzy chowają głowę w piasek ignorując prawa Boga i Jego Kościoła. Ani nie jesteśmy sedewakantystami, którzy niszczą wszystko, czego się dotkną. Jesteśmy Katolikami. Po prostu robimy to co Kościół robił zawsze. Po prostu zachowujemy wiarę. I żeby zachować wiarę musimy cierpieć podobnie jak musiał cierpieć święty Józef.

Ale kryzys się skończy. Jesteśmy tego pewni. I rozwiązanie prawdopodobnie nadejdzie jak w przypadku świętego Józefa w środku nocy. Bóg się nie zmienia, a to jest Jego Kościół. Módlcie się do świętego Józefa, drodzy wierni. Módlcie się do niego. Módlcie się do niego prosząc o jego cierpliwość, jego pokorę i jego siłę. On także czuwa nad Kościołem jak cierpliwy ojciec.

Drodzy wierni, żyjemy w czasach głodu. Żyjemy na duchowej pustyni. Żyjemy w czasach podobnych do tych lat w Egipcie, kiedy ludzie wołali do Faraona aby dał im pokarm. Zróbmy więc to co Faraon odpowiedział tym ludziom: Idźcie do Józefa i zróbcie wszystko co wam powie. (Rdz 41,55)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz