piątek, 19 marca 2010

na święto Świętego Józefa

Ponieważ dziś to wielkie święto dla Kościoła, i także dla nas, musimy mówić kilka słów na temat św. Józefa.

W pewien sposób święty Józef powołany był do tego, by naprawić część grzechu Adama, grzechu pierwszego ojca rodzaju ludzkiego. Wiecie, że wszelki grzech wszedł na świat przez grzech Ewy, która zwiedziona została przez diabła i okazała się nieposłuszna nakazowi Boga. Jednakże, nawet po upadku Ewy, rodzaju ludzki mógł zachować łaskę, gdyby nie upadek Adama. Adam wciąż jeszcze posiadał doskonałość natury oraz łaskę uświęcającą. Jednak Adam wybrał swą grzeszną żonę, a nie posłuszeństwo prawu Bożemu.

Podobna pokusa istnieje w życiu świętego Józefa, podczas powrotu Najświętszej Maryi Panny od Jej kuzynki Elżbiety. Kilka miesięcy wcześniej miało miejsce Zwiastowanie, i do tego czasu zewnętrzne oznaki bliskiego macierzyństwa stały się już dla wszystkich widoczne. Wyobraźcie sobie mękę sumienia świętego Józefa. Znał dobrze prawo Boże: cudzołóstwo musi być ukarane śmiercią. Wiedział z pewnością o Jej ślubie czystości i znał Jej cnotę. Jednego jednak był pewien – że to nie on był ojcem mającego się narodzić Dziecka. Jakaż to męka serca i uczuć, wiedzieć w sercu, że jest Ona czysta, a równocześnie widzieć, że rzeczywistość wydaje się  w sposób tak wyraźny temu przeczyć. Maryja w swej pokorze nigdy nie odważyłaby się wyznać, że jest Matką Boga, jednak jak każda kobieta, pragnęła z pewnością być zrozumiana, zanim powierzyła się opiece świętego Józefa. Nie mogła jednak być pewna, czy zostanie zrozumiana, tak wielka była ta tajemnica. Tak więc święty Józef cierpiał męki wątpliwości i niepewności, w pewien sposób rozdarty pokusą pomiędzy prawem Bożym, a swą żoną.

Rozwiązanie, jakie znalazł święty Józef, nosi wszelkie znamiona wielkiej roztropności i świadczy o jego zmyśle sprawiedliwości. Chce odesłać Maryję, odmówić jej przyjęcia, jak to było jego obowiązkiem, jednak po cichu, aby ochronić Jej dobre imię. Podczas gdy Adam zgrzeszył akceptując grzech swej żony, święty Józef odrzuca nawet pozorny grzech kobiety, którą zna jako cnotliwą. Adam kochał rzeczy tego świata i przez umiłowanie rzeczy tego świata cały rodzaj ludzki rodzi się w stanie grzechu pierworodnego, daleki od Boga. Jednak święty Józef wolał prawo Boże od najpiękniejszego ze wszystkich stworzeń: Najświętszej Maryi Panny. Nawet najpiękniejsze i najczystsze spośród stworzeń nie było w stanie odwieść świętego Józefa od posłuszeństwa prawu Bożemu. Tak więc zbawienie rodzaju ludzkiego stało się możliwe, czy też raczej zostało ochronione i  zabezpieczone, przez świętego Józefa.

Rozwiązanie jakie znalazł święty Józef, ludzkie rozwiązanie, nadal świadczy o jego pragnieniu opieki nad Maryją. Pomimo rzekomego grzechu, nadal chce Jej bronić przed niebezpieczeństwem. Zamiast Ją potępić i skazać na ukamienowanie, jak nakazywało prawo, decyduje się dyskretnie Ją odesłać. Próbuje chronić Jej reputację, nawet wówczas gdy Ją odprawia. Wszystko to świadczy o jego znakomitych kwalifikacjach jako stróża, jako tego, który strzeże rzeczy mu powierzonej, pomimo wszelkich cierpień, jakie może to na niego ściągnąć.

Święty Józef, w nagrodę za swą ziemską opiekę nad Zbawicielem, otrzymał opiekę nad całym dziełem Zbawiciela, czyli Kościołem. Obecnie, drodzy wierni, żyjemy w bezprecedensowym kryzysie Kościoła. Stąd jesteśmy w sytuacji podobnej do tej, w jakiej był święty Józef kiedy Najświętsza Maryja Panna wróciła ze jej kuzynki Elżbiety. Widzimy sługi Kościoła popełniające straszne rzeczy, posuwające się nawet do nauczania przeciwnego wierze. Zatem możemy być kuszeni aby zaprzeczyć świętości Kościoła. Możemy zwątpić w Jego cnotę, Jego Boską misję, podobnie jak święty Józef mógł zwątpić w cnotę Najświętszej Panny. A zatem mamy pokusę nadmiernej surowości i moglibyśmy niszczyć Kościół zgorzkniałą gorliwością, jak sedewakantyści. Podobnie jak święty Józef był kuszony aby ukamienować Najświętszą Marię Pannę. Niech Bóg broni.

Ale nie możemy popaść też w przeciwną pokusę twierdząc, że nic się nie stało. Rzeczywistość kryzysu jest obecna. Nie możemy usiąść i nic nie robić. Nie możemy zaakceptować Nowej Mszy. Nie możemy zaakceptować nowych Sakramentów. Nie możemy zaakceptować nowej doktryny.

I dlatego jesteśmy w sytuacji podobnej do tej w jakiej był święty Józef. Nie jesteśmy liberałami, którzy chowają głowę w piasek ignorując prawa Boga i Jego Kościoła. Ani nie jesteśmy sedewakantystami, którzy niszczą wszystko, czego się dotkną. Jesteśmy po prostu Katolikami. Po prostu robimy to co Kościół robił zawsze. Po prostu zachowujemy wiarę. I żeby zachować wiarę musimy cierpieć podobnie jak musiał cierpieć święty Józef.

Ale kryzys się skończy. Jesteśmy tego pewni. I rozwiązanie prawdopodobnie nadejdzie jak w przypadku świętego Józefa: w środku nocy. Bóg się nie zmienia, a to jest Jego Kościół. Módlcie się do świętego Józefa, drodzy wierni. Módlcie się do niego prosząc o jego cierpliwość, jego pokorę i jego siłę. On także czuwa nad Kościołem jak cierpliwy ojciec.

Drodzy wierni, żyjemy w czasach głodu. Żyjemy na duchowej pustyni. Żyjemy w czasach podobnych do tych lat w Egipcie, kiedy ludzie wołali do Faraona aby dał im pokarm. Zróbmy więc to co Faraon odpowiedział tym ludziom: Idźcie do Józefa i zróbcie wszystko co wam powie. (Rdz 41,55)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz