sobota, 27 marca 2010

o Litaniach do św. Józefa - 4

Przeczysty Stróżu Dziewicy, módl się za nami! 
Zwróćmy uwagę, że urząd stróża wspomniany jest wraz z dziewictwem Najświętszej Maryi Panny. Głównym zadaniem świętego Józefa była ochrona Jej czystości, samemu również pozostając w najwyższym stopniu czystym, jak o tym później nadmienia Litania.

Samo słowo oznaczające po łacinie czystość, castitas, pochodzi od łacińskiego castra, co oznacza fortecę lub obóz warowny, chroniący swych mieszkańców od wszelkich niebezpieczeństw. Dla starożytnych w cnocie czystości było zawsze coś męskiego. Była skutkiem siły, a nie słabości. Przeciwnie, człowiek, który nie potrafi zachować czystości jest słaby, gdyż nie umie panować nad sobą samym.

Święty Tomasz uczy nas, że grzech pierworodny przechodzi poprzez zrodzenie. Innymi słowy, otrzymujemy go razem z ciałem od naszych rodziców. Od samego momentu naszego poczęcia nasze ciało podlega konsekwencjom grzechu pierworodnego, czyli pożądliwościom, cierpieniom i ostatecznie śmierci. Z tego właśnie powodu Najświętsza Maryja Panna zachowana została od grzechu od samego momentu poczęcia przez łaskę czy też przywilej, który nazywamy Niepokalanym Poczęciem. Narodziła się jednak na ten świat, dogłębnie skażony przez grzech pierworodny. Nie narodziła się w izolacji od reszty ludzkości, przeciwnie, była w pełnym znaczeniu jej członkiem. Tak więc choć sama wolna była od grzechu, otoczona była przez grzeszników.

Pozostawanie w kontakcie z grzesznikami oznaczało dla Maryi nie tylko wielkie cierpienie, ale i wielkie niebezpieczeństwo. Choć urodziła się wolna od grzechu, była wciąż istotą ludzką, istotą ludzką obdarzoną wolną wolą. Jak Ewa stworzona została w stanie łaski, wiemy jednak, że Ewa, nawet w raju, była w stanie popełnić grzech. Również Najświętsza Maryja Panna poczęta została w stanie łaski, nie miała jednak żyć w raju, ale na świecie zaćmionym przez grzech i błąd. Jeśli jedno drzewo wystarczyło, by skłonić do grzechu Ewę, możemy sobie jedynie wyobrażać, jak wiele okazji do okazywania nieposłuszeństwa prawu Bożemu miała Maryja.

A jednak Najświętsza Maryja Panna pozostałą wierna przez całe swe życie. Już w swej młodości była ofiarowana do świątyni, co wspominamy w kalendarzu liturgicznym dwudziestego pierwszego listopada. Tak więc od swej młodości żyła w bliskości Boga. Jednak w momencie Zwiastowania była już zaręczona z Józefem i to on jako pierwszy zapewniał Jej ochronę, zachowując nieskazitelną i nieskalaną przez ten świat. To, co mury świątyni zapewniały w jej najmłodszych latach, zastąpiły siła i czujność świętego Józefa. Był on fortecą otaczającą Arkę Przymierza, to on chronił Dom Złoty.

Ten obowiązek, który wziął na siebie święty Józef, by opiekować się młodą Dziewicą Maryją, był być może największym przywilejem, a równocześnie Jego największym krzyżem. Z pewnością jednym z głównych powodów jego cierpienia stała się sytuacja, gdy Najświętsza Maryja Panna powróciła od swej kuzynki Elżbiety, a wszyscy mogli już dostrzec u Niej oznaki bliskiego macierzyństwa. Jak wielkie cierpienia duszy musiał przechodzić, myśląc że zawiódł w swej misji, a jednak widząc w Jej oczach tę samą czystość, jaką pamiętał od zawsze. Jakaż to męka serca i uczuć, wiedzieć w sercu, że jest Ona czysta, a równocześnie widzieć, że rzeczywistość wydaje się w sposób tak wyraźny temu przeczyć. W tym epizodzie widzimy również wewnętrzną agonię świętego Józefa, nie tylko na poziomie uczuć, ale nawet zwątpienie w swe powołanie, w to czy był wierny swej misji chronienia czystości Najświętszej Dziewicy.

I jak już widzieliśmy, rozwiązanie jakie znalazł święty Józef, ludzkie rozwiązanie, nadal świadczy o jego pragnieniu opieki nad Maryją. Pomimo rzekomego grzechu, nadal chce Jej bronić przed niebezpieczeństwem. Zamiast Ją potępić i skazać na ukamienowanie, jak nakazywało prawo, decyduje się dyskretnie Ją odesłać. Próbuje chronić Jej reputację, nawet wówczas gdy Ją odprawia. Wszystko to świadczy o jego znakomitych kwalifikacjach jako stróża, jako tego, który strzeże rzeczy mu powierzonej, pomimo wszelkich cierpień, jakie może to na niego ściągnąć.

Kolejne dwie inwokacje również stanowią logiczną parę, uzupełniającą dwie poprzednie. Po tym, jak widzieliśmy świętego Józefa jako małżonka Matki Bożej, jako stróża Dziewicy, teraz widzimy go w jego relacji z jej Synem, naszym Panem Jezusem Chrystusem. Naturalną konsekwencją tego, że Józef jest małżonkiem Matki Bożej, jest fakt, ze jest również przybranym ojcem, czy też żywicielem Syna Bożego, dlatego mówimy:

Żywicielu Syna Bożego, módl się za nami!


Zauważmy, że Litania nazywa go przybranym ojcem. Choć oczywiście nie był on naturalnym ojcem Syna Bożego, niemniej jednak był Jego prawdziwym ojcem. Oznacza to, że posiadał pełnię władzy ojcowskiej, choć w innym sensie. Był niejako ojcem duchowym, podobnie jak jest nim kapłan. Nie ma on dzieci zrodzonych, ale dzieci wedle ducha, poczęte w prawdzie, jak mówi święty Paweł (1 Kor).

Tak więc we wszystkim, co w Świętej Rodzinie dotyczy wychowania, to właśnie Józef był głównym odpowiedzialnym, a zarazem pierwszym wzorem dla Dzieciątka Jezus. To od świętego Józefa nauczył się Chrystus swego rzemiosła, czyli ciesielki. To święty Józef prowadził rodzinę do Jerozolimy na święta religijne. To z imieniem Józefa łączone będzie imię Zbawiciela od początku Jego publicznej misji, ludzie będą mówili: czyż to nie jest syn Józefa? Wszystko to pokazuje, że święty Józef wykonywał pełnię władzy ojcowskiej i spełniał obowiązki z tego wynikające.

Ponieważ jednak głównym obowiązkiem ojca jest nie tylko uczyć i kierować, ale też bronić, Litania czyni wzmiankę o tej jego godności mówiąc:

Troskliwy Obrońco Chrystusa, módl się za nami!


Zauważmy w tym miejscu, że napotykamy tu słowo „Troskliwy” czyli ‚diligent’, co oznacza, że święty Józef wcale nie był starym i wyczerpanym człowiekiem, ale mężczyzną w pełni sił, energicznym, który pracował i wypełniał efektywnie swe obowiązki. Pilność implikuje nie tylko akceptację obowiązków, ale też wolę ich doskonałego wypełniania.

Ważne jest, byśmy zawsze starali się to naśladować. Bardzo często myślimy o naszych obowiązkach stanu jako o czymś, co trzeba wycierpieć, o czymś, co trzeba zrobić, choć niechętnie. Przeciwnie, nasze obowiązki stanu powinny być czymś, co lubimy robić, czymś, co traktujemy poważnie, czymś co staramy się wykonać w sposób możliwie doskonały. Istnieje bardzo mądre powiedzenie, że by być szczęśliwym nie powinno się robić tego, co lubią inni, ale powinno się lubić to, co się robi.

Wypełnianie obowiązków stanu jest najszybszą drogą do szczęścia, ponieważ są one tym, co wyznaczył nam sam Bóg. Bóg w swej Opatrzności wyznaczył każdemu z nas konkretne miejsce, konkretne zadanie. Bóg zawsze pragnie dobra dla całego rodzaju ludzkiego, ale również dla każdej poszczególnej osoby, na tyle na ile to możliwe i na tyle, na ile współpracujemy w tym Bożym planie. Tak więc konkretne obowiązki, jakie mamy, nasze powołanie są tym, co prowadzi nas do szczęścia najszybciej i najskuteczniej. Musimy jednak współpracować z tym planem, a nie działać przeciwko niemu.

To właśnie tę współpracę z planem Bożej Opatrzności nazwać możemy troskliwością, czy też pilnością, polegającą na dostosowywaniu naszej woli do woli wszechmocnego Boga. Jak mówi święty Paweł „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”. Jeśli czynimy wolę Bożą, mamy gwarancję powodzenia i szczęścia – tak więc jedyną rzeczą, której nam niekiedy brak, jest ta pilność. Módlmy się więc o nią do świętego Józefa!

Następnie widzimy w Litanii, w ostatnim z pięciu tworzących tę grupę wezwań, inwokację streszczającą je wszystkie:

Głowo Najświętszej Rodziny, módl się za nami!
Ponieważ jest on małżonkiem a również przybranym ojcem, święty Józef jest głową Świętej Rodziny. Jest to sama w sobie głęboka tajemnica.

Chrystus, posiadając Boską naturę w całej jej pełni, ma wszelkie prawa do tytułu króla. Jest Stwórcą wszechrzeczy i bez Niego nic się nie stało, jak to czytamy podczas ostatniej Ewangelii w czasie Mszy. Boski atrybut mądrości właściwy jest dla drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Bóg rozporządza wszystkimi rzeczami wedle swej Mądrości, jak to czytamy w Księdze Mądrości (Sap 8,1). Tak jak wszystko zostało stworzone przez Słowo (J 1), tak również rządy nad wszechświatem dokonują się przez mądrość Bożą, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Zbawiciel jest królem również na prawie zdobywcy. Innymi słowy, Chrystus Pan umarł na Krzyżu, by wybawić nas od ogni piekielnych. Wszyscy rodzimy się w stanie grzechu pierworodnego, jako niewolnicy diabła, oddzieleni od Boga. Rodzimy się jako jeńcy sił ciemności. Pan Jezus przyszedł, by wyzwolić nas z tej niewoli, by nas wykupić. Ceną okupu było Jego własne Ciało i Krew, które ofiarował na Krzyżu za nasze zbawienie. Ten tytuł królewski ma bardziej głęboki sens, ponieważ jego konsekwencją są nie tylko zewnętrzne rządy nad naszymi czynami, ale też samo życie, którym obdarowuje nas poprzez tę godność królewską. Chrystus może domagać się od nas posłuszeństwa na mocy Boskiego Prawa, zwłaszcza w tym, co dotyczy naszych zewnętrznych aktów, jednak przez Prawo Zdobywcy udziela nam swej łaski, swego własnego wewnętrznego życia. To poprzez łaskę Królestwo Boże rozszerza swe panowanie nas sprawiedliwymi.

W podobny sposób Najświętsza Maryja Panna jest królową; z natury i na mocy prawa zdobywcy. Otrzymała najwyższą z możliwych dla stworzeń godności: jest Matką Boga. Już z racji tego tytułu znajduje się ponad wszystkimi innymi stworzeniami. Dała Zbawicielowi swe własne ciało i krew. To Ona dała Bogu-Człowiekowi Jego ludzką naturę. Tak więc z prawa natury ma ona szczególną rolę w rządach nad wszechświatem. Jej miejsce w planie zbawienia jest absolutnie wyjątkowe.

Najświętsza Maryja Panna w pełni współpracowała w powierzonej Jej misji. Również Ona, u stóp Krzyża, ofiarowała Chrystusa Pana za zbawienie rodzaju ludzkiego. W sposób, który nazywamy „de cognuro” wysłużyła łaski dla całej ludzkości. Jest Pośredniczką Wszelkich Łask nie tylko dlatego, że była Matką Boga, ale również dlatego, że jest Matką Bolesną. Również w jej przypadku godność królowej należy się Jej na prawie zwycięzcy.

Doprowadza nas to ostatecznie do świętego Józefa. Jaka to wielka tajemnica: Król i Królowa nieba i ziemi podporządkowani byli zwykłemu człowiekowi. Święty Józef, choć znacznie niższy wedle natury i łaski od Zbawiciela i Jego Matki, był jednak głową Najświętszej Rodziny. To naprawdę niezwykłe, gdy się o tym pomyśli. Jak to możliwe, że święty Józef mógł rozkazywać Stwórcy wszechrzeczy i Jego Matce?

Jest tylko jedna cnota, która to umożliwiała: cnota pokory. To cnota pokory sprawiła, że święty Józef mógł wydawać polecenia nawet samemu Bogu. Często myślimy o cnocie pokory jako o czymś dla ludzi słabych, dla ludzi bez charakteru, którzy wolą, by mówiono im co mają robić, niż zadecydować o tym samodzielnie. To nie tak. Pokora polega przede wszystkim na prawdziwym poznaniu samego siebie i prawdziwym poznaniu Boga. To prawda, cnota pokory musi często walczyć z miłością własną i jej przejawami. Pokora rozumie jednak również obowiązki stanu. Obowiązki stanu są po prostu wolą Bożą objawioną względem nas.

Tak więc święty Józef, wiedząc doskonale, że jest niższy godnością i łaską, nie wahał się wydawać poleceń nawet Dzieciątku Jezus. W Piśmie Świętym zauważycie, że to do Józefa przemawia Bóg, a nie do Najświętszej Maryi Panny, nakazując: uchodź do Egiptu. To Józef decyduje o osiedleniu się w Nazarecie. Na początku swej działalności Zbawiciel nazywany jest synem Jozefa. Wszystko to świadczy o władzy wykonywanej przez niego w Świętej Rodzinie.

Tak więc to pokora uczyniła świętego Józefa silnym. Dla niego to, że miał stać się przybranym ojcem Dzieciątka Jezus było po prostu wypełnianiem woli Boga. To pokora uczyniła świętego Józefa posłusznym wobec wszystkich nakazów Opatrzności.

Bóg pragnie panować poprzez nasze ręce, przez nasze modlitwy i nasze ofiary. Jakie to nadzwyczajne. W żywocie świętej Teresy z Avila czytamy, że jedna jedyna jej modlitwa przyczyniła się do nawrócenia pięćdziesięciu tysięcy protestantów. Widzimy zdumiewającą owocność apostolatu świętego Franciszka Salezego- miliony dusz po dziś dzień odnoszą korzyści z jego wpływu. A z czego to wszystko wynikało? Właśnie z głębokiego przywiązania do woli Bożej. Nikt nie prześcignie Boga w hojności. Gdy Bóg widzi duszę, która jest całkowicie posłuszna Jego woli, sam Bóg, jeśli możemy tak powiedzieć, staje się również posłuszny duszy. Bóg pragnie panować na tym świecie poprzez świętych, poprzez swych kapłanów, przez wszystkich, którzy uczestniczą w Jego życiu poprzez łaskę.

Dlatego właśnie święty Józef jest opiekunem Świętej Matki Kościoła. Nie jest patronem Kościoła ze względu na swą naturalną godność. Nie, jest tak ze względu na jego stanowczą wolę wykonywania swych obowiązków stanu. Czyniąc to, sprawował władzę nad Świętą Rodziną. Jezus i Maryja byli mu poddani w wyniku jego posłuszeństwa obowiązkom stanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz