Drodzy uczniowie, drodzy wierni
Dzień dzisiejszy jest wyjątkowy w roku liturgicznym, ponieważ przypada dziś środa Suchych Dni wrześniowych. Suche Dni są pozostałością Starego Przymierza, w którym były dniami mającymi uświęcić każdą porę roku, a obchodzone właśnie dni odpowiadają czasowi jesieni i dziękczynieniu za zbiory. Suche Dni są również dniami, w które wedle starożytnej tradycji, dobrze zakorzenionej już za pontyfikatu papieża Gelazego w V wieku, przeznaczone były na wyświęcanie duchowieństwa – dokonywane w sobotę Suchych Dni. Środa i piątek były natomiast dniami przygotowania, modlitwy oraz dziękczynienia, mającymi uświęcić daną porę roku. Propria tych Mszy są tak starożytne, że zachowują one stary zwyczaj recytacji trzech Lekcji, wziętych ze Starego Testamentu, Nowego Testamentu oraz Ewangelii – Lekcja pomiędzy Graduałem a Alleluja czytana była jedynie w dni o szczególnym znaczeniu lub starożytnym pochodzeniu, jak dzień dzisiejszy.
Zgodnie z tradycją dzień dzisiejszy jest dniem postu i modlitwy oraz praktykowania cnoty wstrzemięźliwości, o której mówiliśmy w zeszłym tygodniu. Widzieliśmy na przykładzie świętej męczenniczki działanie daru Bojaźni Bożej, który odrywa nas od rzeczy tego świata i każe nam postrzegać je w relacji do naszego niebieskiego Ojca. Widzimy jednak w życiu męczenników również inny dar, o którym będziemy mówili w dniu dzisiejszym – dar Męstwa.
Wspaniałą cechą owych darów Ducha Świętego jest głęboka wzajemna zależność i związek pomiędzy nimi w porównaniu do cnót, które są łatwiejsze do rozróżnienia. Cnoty, jak pamiętacie, udoskonalają nasze dusze poprzez fakt, że podporządkowują ich władze rozumowi. Istnieje więc wśród nich naturalna hierarchia lub porządek w stopniu, w jakim cnota jest wyrazem rozumnego osądu. Osąd ten doskonalony jest zwłaszcza poprzez cnotę roztropności. Dlatego właśnie wszystkie cnoty, nawet cnoty wiary, nadziei i miłości, rządzone są przez cnotę roztropności. W pewien sposób człowiek mądry i roztropny posiada wszystkie cnoty, ponieważ to właśnie cnota roztropności kieruje i rządzi wszystkimi pozostałymi. Dlatego nawet bardzo silna i odważna osoba może przestać być cnotliwa wskutek braku roztropności, roztropność rządzi nawet naszymi relacjami względem Boga, określając kiedy i jak powinniśmy się modlić - zwłaszcza wobec innych naszych obowiązków.
W przypadku darów Ducha Świętego mamy jednak do czynienia z jednością głębszą jeszcze niż w przypadku jedności będącej skutkiem podporządkowania władz duszy rozumowi. Dary Ducha Świętego przekraczają niejako rozum, ponieważ zasadą sprawczą nie jest ludzki rozum, ale sam Bóg. Stąd dary Ducha Świętego są dyspozycjami, które udoskonalają nasze dusze poprzez fakt, że poddają je pod panowanie Ducha Bożego. Jednak Duch Boży jest w nas poprzez łaskę uświęcającą i miłość. Posiadamy te dary, gdy jesteśmy w stanie łaski. Miłość, jak powiedzieliśmy w ubiegłym roku, jest cnotą integralnie związaną ze stanem łaski i przyjaźni z Bogiem. Dlatego wszystkie dary Ducha Świętego zjednoczone są przez tę główną cnotę, cnotę Bożej miłości.
Dlatego właśnie dary te są tak tajemnicze w swym działaniu - w życiu świętych widzimy często równoczesne działanie różnych darów. Nawet jeśli każdy z darów ma swą właściwą dyspozycję, ich zasadą jedności i siłą sprawczą jest jedna miłość Boga, który sam jest Jeden. Podobnie jak w Trójcy Przenajświętszej mamy do czynienia z jednością natury w Trzech Osobach, osoba kierowana przez dary Ducha Świętego wykonuje wszystkie akty w miłości, która jednoczy ją z Duchem Bożym. Dlatego właśnie w życiu wielu świętych widzimy często wielką aktywność – na przykład u świętego Ignacego Loyola, który nawracać będzie całe kontynenty na prawdziwą wiarę. Jednak cała jego aktywność jest głęboko zjednoczona w jeden akt miłości. Często to zjednoczenie intencji i motywu zawiera się w zdaniu, będącym rodzajem obsesji lub zawołania bojowego świętego: „Ad majorem Dei gloriam” – na większą chwałę Boga w przypadku świętego Ignacego, „Cierpieć i nie umrzeć” w przypadku świętej Teresy z Avila, czy „Kim jest Bóg?” w przypadku patrona naszej szkoły, świętego Tomasza z Akwinu. Ta głęboka jedność celu i miłości przejawia sie zwłaszcza w działaniu darów Ducha Świętego.
W ubiegłym tygodniu mówiliśmy o darze Bojaźni Bożej, będącym lekarstwem na nasze nieuporządkowane pożądliwości i udoskonalającym cnotę wstrzemięźliwości. Dar Męstwa jest to niego podobny pod tym względem, że również dotyczy naszych pożądliwości, w tym przypadku jednak nie przyjemności, ale niebezpieczeństw i trudności. Dar Męstwa również udoskonala i uzupełnia cnotę, która nosi to samo co on miano, cnotę męstwa. Z cnotą tą mamy do czynienia wówczas, gdy przezwyciężamy trudności przez wytrwałość i cierpliwość, przez nieustanne ćwiczenie w wyniku którego nasza dusza staje się silna i ufna, że nie poddaje się w obliczu trudności, lecz ją przezwycięża.
Cnota męstwa konieczna jest do wszelkich dobrych uczynków, ponieważ w tym życiu niczego prawdziwie dobrego nie osiągamy łatwo. Musimy ciężko pracować i to nie tylko przez kilka chwil, ale często przez długi czas – dlatego kluczem do sukcesu jest cnota cierpliwości i wytrwałości, są one warunkami niezbędnymi do zdobycia każdej cnoty, a nawet pomyślności materialnej. Jest to trudna cnota, cnota dla dusz prawdziwie mężnych – dlatego też nazywamy ją cnotą męstwa.
Jednak jako dzieci Boże poruszane przez Ducha Bożego posiadamy do czynienia dobra pomoc daleko doskonalszą, niż tylko nasza naturalna siła. Mamy coś więcej, niż prosta ufność, że cierpliwość ostatecznie doprowadzi nas do doskonałości. Mamy absolutną pewność, że nasz niebieski Ojciec strzeże nas i że pragnie naszego zbawienia bardziej nawet, niż my sami. Dlatego dar Męstwa daje naszym duszom nieugiętą gorliwość w praktykowaniu cnoty. Jest to główne lekarstwo na naszą naturalną apatię i letniość w służbie Bożej, gdyż dzięki niemu rozumiemy, iż jeśli posiadać będziemy łaskę Bożą, nie będzie dla nas rzeczy niemożliwych, że nie możemy przegrać, jeżeli Bóg będzie z nami.
Widzimy tę cnotę u wielkich świętych oraz w dziełach, jakie dokonywali oni dla Boga, w tym jak znosili wielkie cierpienia a nawet ubóstwo z radością, ponieważ wiedzieli, że cierpienia te nie są daremne, że są konieczne do osiągnięcia upragnionego celu. Spośród wszystkich darów, jakie posiadali, szczególnie potrzebny nam obecnie do obalenia panującego kultu przeciętności i umiłowania łatwizny jest właśnie dar Męstwa.
Kuzynka świętego Tomasza z Akwinu zapytała go kiedyś, w czasach gdy cieszył się on już wielkim poważaniem ze względu na swa uczoność i świętość, co trzeba czynić, by stać się świętym. Być może przypuszczała, że powinna przeczytać jakąś książkę czy oddać się jakiemuś szczególnemu nabożeństwu, a może nawet pościć kilka razy w tygodniu. Jednak święty Tomasz nie wymienił żadnej z tych rzeczy. „By być świętą – powiedział – musisz jedynie tego chcieć”. Oto dar męstwa: czynić to, chcieć tego. Bóg pragnie naszej świętości bardziej niż my sami i obiecał nam wszystkie środki konieczne do jej osiągnięcia. Brakuje tylko jednej rzeczy – naszej woli, by pełnić wolę Boga.
Dlatego, drodzy wierni, zakończmy tych kilka słów szczerą modlitwą o wzrost w cnocie i o dar Męstwa, by nasze dusze mogły być silne i mężne, zdolne do przezwyciężenia wszelkich przeszkód na drodze do sukcesu i doskonałości. A ponieważ Chrystus Pan obiecał: „Proście, a będzie wam dane”, możemy być pewni powodzenia, tego, że jeśli pozostaniemy wierni, cieszyć się będziemy razem z Nim wieczną szczęśliwością. Amen.
środa, 22 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz