czwartek, 29 października 2009

Feria 21 Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego

Drodzy przyjaciele, drodzy uczniowie

W dniu dzisiejszym znów przypada feria, ma jednak charakter dość wyjątkowy, gdyż w ostatnią niedzielę obchodziliśmy uroczystość Chrystusa Króla. Dziś odprawiamy więc Mszę według rubryk, którymi posługiwalibyśmy się w minioną niedzielę, gdyby nie fakt, że uroczystość Chrystusa Króla miała wyższą rangę. Wiemy, że Pan Jezus jest Królem ze swej Boskiej Natury – gdyż jest On stwórcą wszystkich rzeczy, a więc rządzi nimi i sprawuje nad nimi władzę. Wiemy też, że Chrystus panuje nad wszystkimi rzeczami na prawie zdobywcy, czyli poprzez pokonanie szatana i odkupienie nas, Chrystus ma prawo do władzy Królewskiej, do panowania nad nami jako Król naszych serc i Król naszego społeczeństwa.

W jaki jednak sposób sprawuje On swe rządy? Poucza o tym w sposób szczególny w dzisiejszej Ewangelii, w której mówi od odpuszczeniu grzechów. Owa nauka o odpuszczeniu grzechów, którą podsumowuje On dziś słowami: „Tak też i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu ze serc waszych” (Mt 18,35) jest tak ważna i fundamentalna dla nauczania Chrystusa, że powtarza On ją w Ewangelii wielokrotnie. Nie tylko w przypowieści, którą przytaczają wszyscy czterej Ewangeliści, co sugeruje, że Pan Jezus opowiadał ją wielokrotnie, ale również w Kazaniu na górze, gdy Zbawiciel promulguje swe prawo, kiedy mówi: „Jeśli bowiem odpuścicie ludziom grzechy ich, odpuści wam też Ojciec wasz niebieski grzechy wasze” (Mt 6,14). Doktryna ta jest tak droga sercu Pana Jezusa, że pragnie, byśmy codziennie modlili się słowami: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Jeśli przyjrzymy się jeszcze bliżej życiu Chrystusa Pana zobaczymy, że to właśnie tę władzą odpuszczania grzechów posługiwał się często, by dowodzić swego Bóstwa i prawdziwości swej nauki. Powie do faryzeuszów: „Żebyście zaś wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczania grzechów, wtedy rzekł do sparaliżowanego: Wstań, weź łoże swoje, a idź do domu swego” (Mt 9,6).

Do wielu uzdrowionych przez siebie ludzi powie: „Idź, a od tej pory już nie grzesz”, dokonując w nich nie tylko uzdrowienia ciała, ale również duszy.

Nauka ta, którą odnajdujemy również w Składzie Apostolskim odmawianym zawsze na początku Różańca, „Wierzę w (…) grzechów odpuszczenie” jest zwornikiem naszej wiary. Jeśli zbadamy dokładniej inne artykuły wiary dostrzegamy, to właśnie nauka o odpuszczeniu grzechów jest doktryną specyficznie chrześcijańską. Wszystkie inne artykuły wiary, w pewien sposób są zrozumiałe i akceptowalne dla wszystkich, jednak właśnie nauka o odpuszczeniu grzechów zgorszyła faryzeuszów, skłoniła nawet samego Księcia Apostołów do zadania pytania: „Panie! Gdy brat mój zgrzeszy przeciwko mnie, ilekroć mam mu odpuścić? Aż do siedmiukroć?” (Mt 18,21).

Wszystkie artykuły Składu są w pewien sposób dość łatwe do zrozumienia i przyjęcia. Wierzymy w jednego Boga, Stworzyciela nieba i ziemi – lecz również faryzeusze w Niego wierzą, Nawet poganie, jak na przykład Arystoteles, potrafili udowodnić istnienie jednego Boga. Wierzymy w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego – jednak nawet szatani (Mt 8,29) wyznawali Boskie Synostwo Zbawiciela, kiedy wyrzucał ich On z opętanych. Sam Piłat jest świadkiem, że został On ukrzyżowany, a żołnierze, którzy pełnili straż przy grobie mogli powiedzieć, że: trzeciego dnia zmartwychwstał.

Nikt z nich nie mógłby jednak zaakceptować następnej części Składu: wierzę w odpuszczenie grzechów. Faryzeusze uważali to za bluźnierstwo. Poganie sądzili, że to niemożliwe a ci, którzy odrzucają Chrystusa uważają to za głupstwo, za absurd w obliczu oczywistego faktu, że grzech prowadzi do nie rokującego żadnych szans na poprawę chaosu. Samego Zbawiciela nigdy nie oskarżano o faworyzowanie bogatych i możnych, ale właśnie o to, że obcował z grzesznikami i że odpuszczał im ich winy.

Ta doktryna naszego Credo, nauka o odpuszczeniu grzechów, jest więc zwornikiem całej wiary. Bóstwo Zbawiciela zostało udowodnione właśnie poprzez głoszenie odpuszczenia grzechów: „„Żebyście zaś wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczania grzechów, wtedy rzekł do sparaliżowanego: Wstań, weź łoże swoje, a idź do domu swego” (Mt 9,6). Pan Jezus udowodnił swą Boską wszechwiedzę przebaczając kobiecie cudzołożnej (J 8,3), wykorzystał nawet tę sposobność do ukazania swej jedności z Ojcem (J 8,28; 38;58). Również święty Piotr rozpoczyna swe nauczanie nie od głoszenia prawdy o Trójcy Przenajświętszej, ale od nawoływania ludzi zgromadzonych wokół niego w dzień Pięćdziesiątnicy: „Pokutę czyńcie i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa, na odpuszczenie grzechów waszych” (Dz 2,38).

To właśnie nauka o odpuszczeniu grzechów jest źródłem naszej wielkiej nadziei, nadziei na życie wieczne. To właśnie ta nauka formuje niejako podstawy całego naszego życia moralnego, życia, które wiedzie nas do wiecznej szczęśliwości. Jest ona również fundamentem społeczeństwa chrześcijańskiego, naszej miłości bliźniego – o czym sam Zbawiciel poucza nas w sposób zupełnie jednoznaczny. To właśnie poprzez odpuszczanie innym grzechów popełnionych względem nas odnajdziemy przebaczenie i szczęście w wieczności. Odpuszczenie grzechów jest ustanowionym przez Zbawiciela warunkiem wstępnym dla naszego własnego szczęścia. Jedynie poprzez odpuszczenie grzechów popełnionych względem nas, możemy mieć jakąkolwiek nadzieję na osiągnięcie szczęścia.

Doktryna ta zmienia w sposób diametralny spojrzenie ludzkości na świat. Słusznie można nazwać ją elementem rewolucyjnym w nauce Chrystusa Pana w tym sensie, że Zbawiciel poprzez odpuszczenie grzechów całkowicie obalił królestwo ciemności i zwątpienia, w którym panuje szatan. Dla pogan świat był jedynie miejscem tragedii. Skoro na świat wdarł się grzech i chaos, nie było już sposobu na wygnanie ich ze świata. Każdy popełniony przez was i przeze mnie grzech sprowadza na świat kolejną porcję chaosu, a głównymi tego konsekwencjami są cierpienia, choroby i śmierć. Dla pogan każdy najlżejszy błąd i nieuporządkowanie prowadzą w sposób nieunikniony do zagłady, tragedii, wiecznej ruiny, na które nie było lekarstwa, pozostawało jedynie spłacanie długu sprawiedliwości, która nie mogła zostać nigdy całkowicie zaspokojona. Tak więc świat pogański jest światem rozpaczy, chwilowych namiętności i nicości, światem bez nadziei.

A ponieważ nie było nadziei, nie było możliwości miłości. U starożytnych nie znajdujemy prawdziwej miłości – widzimy jedynie namiętność i zauroczenie, ale nie miłość, gdyż nie było remedium na niedoskonałość i grzech. Miłość musi wybaczać, w przeciwnym razie nie jest prawdziwa, a ponieważ nie wierzyli oni w odpuszczenie grzechów, nie mogli mieć nigdy prawdziwej miłości. Uczucie stopniowo stygnie i umiera, albo eksploduje i zanika. Prawdziwa miłość jest aktem woli, pragnieniem dobra innej osoby. Jednak w kondycji w jakiej znajduje się człowiek, owo dobro innej osoby nie może zostać urzeczywistnione, o ile nie poprzedzi go odpuszczenie grzechów, tak więc pierwszym aktem miłości jest wybaczenie. Nawet Bóg, gdy nas kocha, gdy powołuje nas do swej przyjaźni, kocha nas wpierw poprzez odpuszczenie naszych grzechów.

Tak więc, drodzy przyjaciele i drodzy wierni, wyryjmy tę naukę Chrystusa Pana głęboko w naszych sercach, a przede wszystkim praktykujmy ją. Patrząc po ludzku na naszą sytuację, jest ona całkowicie beznadziejna. Każdy z nas doprowadził wielokrotnie do zbrukania siebie samego i swego życia. Grzechy, które popełniliśmy są w swych konsekwencjach tak przerażające, że po ludzku patrząc, nie mamy powodów do nadziei. Nawet mając najlepsze intencje często czynimy zło, robimy rzeczy, które pogarszają jedynie sytuację. Ileż to dobrych rzeczy chcieliśmy zrobić, a jednak w wyniku naszej słabości nigdy nie ich nie urzeczywistniliśmy. Ile to razy niecierpliwe słowo zraniło kogoś lub nawet całkowicie zniszczyło długotrwałą przyjaźń. Ile razy ambicja doprowadziła do utraty wszystkiego, co człowiek posiadał. Zaprawdę, bez odpuszczenia grzechów nasze życie jest jedynie jedną długą tragedią, jest - jak mówi Makbet – „przechodnim półcieniem, nędznym aktorem, który swoją rolę przez parę godzin wygrawszy na scenie w nicość przepada, opowieścią idioty, pełną wrzasku i wściekłości, lecz nic nie znaczącą”. Sam Makbet nie wierzy w odpuszczenie grzechów i to przypieczętowuje jego upadek.

Jednak my, drodzy wierni, my wierzymy w odpuszczenie grzechów. Musimy nawet powtórzyć za słowami z herbu biskupiego arcybiskupa Lefebvre: et nos credidimus caritate! I my zawierzyliśmy miłości. Wierzymy w miłość. Wierzymy, że Bóg może nam przebaczyć i co więcej, że może podźwignąć nas i naprawić to, co zniszczyliśmy. Z pewnością poprzez nasz upadek straciliśmy wiele rzeczy, jednak Bóg w swej łasce może nie tylko przebaczyć nasze winy, może też przywrócić nas do życia wspanialszego od tego, które utraciliśmy. Grzech nie jest nieprzezwyciężalny ani ostateczny, jest dla nas nawet okazją do wzrostu i rozwoju, a z łaską Bożą, do również do ostatecznego odnalezienia doskonałości. Jest jak przyjaźń, w której nieporozumienia i kłótnię są często okazją do rozwoju i wzajemnego poznania. Jest z nim podobnie jak w przypadku muzyki, gdy nie tyle harmonia wpływa na jej postęp, ale raczej dysonans. Harmonia daje nam ukojenie oraz wytchnienie i sprawia, że pozostajemy bierni, gdyż napełnia nas spokojem i radością. Jednak dysonans, gdy tony sprawiają wrażenie źle dopasowanych, popycha nas naprzód, ku poszukiwaniu tego ukojenia. Również w życiu moralnym, to właśnie wyznanie naszych win i uznanie naszych grzechów prowadzą nas dalej po drodze do doskonałości, do tego ukojenia, które możemy odnaleźć jedynie w Bogu, a nigdy w nas samych. Sakrament Najświętszej Eucharystii miałby małe znaczenie, gdyby Bóg nie dał nam również sakramentu pokuty.

Tak więc, drodzy przyjaciele, weźmy sobie do serca słowa Pana Jezusa: „Jeśli bowiem odpuścicie ludziom grzechy ich, odpuści wam też Ojciec wasz niebieski grzechy wasze”. Szukajmy doskonałości przede wszystkim uznając własną niedoskonałość czy grzeszność, a zwłaszcza przebaczając tym, którzy zawinili względem nas, byśmy i my mogli w zamian otrzymać przebaczenie od Boga, który jako jedyny może obdarzyć nas szczęściem wiecznym. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz