czwartek, 28 stycznia 2010

św. Piotra Nolasko, wyznawcy

Drodzy wierni,
W dniu dzisiejszym przypada wspomnienie wyjątkowego świętego, którego świętobliwość widoczna była już od najmłodszych jego lat i który w latach uważanych powszechnie za „niedojrzałe” posiadał już mądrość, będącą zazwyczaj udziałem ludzi starych. Żył w tych samych czasach co święty Franciszek i podobnie jak on przyszedł na świat w bardzo zamożnej rodzinie, ich powołania jednak były bardzo różne, pomimo że obaj praktykowali cnotę ubóstwa w stopniu heroicznym.
Wspominany dziś święty urodził się we Francji w bogatej rodzinie i pobierał naukę u cystersów w Tuluzie. W okresie tym południe Francji pustoszone było przez herezję albigensów, heretyków wyznających poglądy zbliżone do manichejczyków, którzy wierzyli w istnienie dwóch bogów rządzących wszystkimi rzeczami: boga dobrego, który rządził rzeczami duchowymi, oraz boga złego, który stworzył świat materialny. Wszystkie rzeczy materialne, w tym ludzkie ciało, pokarm oraz wszystko o pochodzeniu materialnym, było wedle nich w jakiś sposób skażone złem. Z drugiej strony rzeczy duchowe, intelektualne były dobre, lecz w jakiś sposób uwięzione w świecie materialnym, co stanowiło rodzaj kary. Kara ta nie miała jednak charakteru wiecznego, gdyż dusze były według ich nauki ze swej natury boskie i ostatecznie musiały zostać oswobodzone. By osiągnąć to wyzwolenie – nauczali - Bóg posłał Jezusa Chrystusa, który choć był istotą bardzo doskonałą, był jednak stworzeniem. Wedle tej okropnej herezji Pan Jezus nie mógłby przybrać ciała, ponieważ ciało było oczywiście złe i w ten sposób znalazłby się On pod wpływem złej zasady. Narodził się więc jedynie pozornie i jedynie pozornie cierpiał, dlatego odkupienie nie wywołało jednak żadnego konkretnego skutku, było jedynie dla nas szkołą cierpienia, miało charakter dydaktyczny. Z tych samych powodów odrzucali albigensi wiarę w zmartwychwstanie ciał w dzień Sądu.
W walkę z tą straszliwą herezją zaangażowani byli zwłaszcza dominikanie, a wśród nich nasz święty patron, święty Tomasz z Akwinu. Pozostałością walki Kościoła z tą herezją jest odczytywanie na zakończenie każdej Mszy początku Ewangelii według świętego Jana, gdy na słowa: „Et Verbum caro fatum est et habitavit in nobis” - „A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”  - przyklękamy by zademonstrować naszą wiarę w tajemnicę Wcielenia, w to, że Chrystus Pan przyjął ciało, materię, i mieszkał wśród nas. Tę Ewangelię nakazano czytać pod koniec każdej Mszy, aby utwierdzić wiarę kapłana oraz wiernych przeciwko tej herezji. Podobnie jak wiele innych rzeczy w liturgii, owa praktyka rodem z Francji została wkrótce przyjęta przez cały Kościół.
Jednak herezja nie zawsze może zostać zwalczona przez debaty i argumenty rozumowe. Często jest ona jedynie przykrywką dla ambicji bardziej materialnych i dla polityki. Herezja albigensów sugerowała, że Kościół jako społeczność wyłącznie duchowa nie może posiadać dóbr materialnych, co stwarzało lokalnym władcom i kupcom pretekst do rozkradania majątków kościelnych. Idee mają swe konsekwencje i ostatecznie skończyło się to wojną. Nasz święty jako młody człowiek początkowo uciekł przed heretykami do Hiszpanii, a gdy osiągnął wiek męski wziął udział w krucjatach przeciwko albigensom, którzy dzięki Bogu ostatecznie zostali pokonani. 
Powróciwszy do Hiszpanii i osiedliwszy się w Barcelonie odziedziczył bardzo znaczny spadek. Zaprzyjaźnił się też ze świętym Rajmundem de Penafort, wielkim dominikaninem i pod jego wpływem rozbudził w sobie wielkie pragnienie ubóstwa. Nie pragnął jednak odrzucić wszystkich swoich dóbr, jak to uczynił święty Franciszek, patrzył na ubóstwo w nieco innym świetle.  Podczas gdy święty Franciszek pragnął naśladować ubóstwo Chrystusa Pana, święty Piotr Nolasco starał się łagodzić ubóstwo w imię Pana Jezusa, którego cierpienia dostrzegał przede wszystkim w cierpieniach jeńców.
W tym czasie Hiszpania znajdowała się pod okupacją mauretańską, w wyniku której Maurowie uczynili niewolnikami wielu chrześcijan. Dzięki swoim interesom święty Piotr Nolasco miał codzienny kontakt z Maurami posiadającymi takich niewolników i wiedziony miłosierdziem często kupował im wolność.  Jego oddanie tej sprawie miało go wkrótce doprowadzić do oddania całego majątku jako okupu za nieszczęśliwych jeńców. W okresie późniejszym pozyskał dla tej sprawy innych jeszcze zamożnych świeckich.
2 sierpnia 1218 ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, która kazała mu uformować z tej grupy świeckich zgromadzenie zakonne, co też bez zwłoki uczynił. Nowy zakon cieszył się wielkim poparciem króla Jakuba I Aragońskiego i ostatecznie w roku 1230 został oficjalnie zatwierdzony przez papieża Grzegorza IX. Instytut ten nazywany był w skrócie mercedarianami (Zakon Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników), a jego członkowie składali oprócz trzech zwykłych ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, dodatkowe zobowiązanie, że poświęcą cały swój majątek dla wykupienia jeńców chrześcijańskich, a jeśli zajdzie taka potrzeba zajmą nawet ich miejsce lub oddadzą się dobrowolnie w niewolę by ich zastąpić.
Sam Piotr Nolasco dwukrotnie ofiarował sam siebie za jeńców w Afryce i osobiście doprowadził do uwolnienia 800 znajdujących się tam więźniów chrześcijańskich. Również w Walencji i Grenadzie uratował około 400 chrześcijan. Założonemu przez niego zgromadzeniu na przestrzeni następnych stu lat udało się uwolnić z rąk niewiernych ponad 26 tysięcy jeńców. W roku 1249 ustąpił ze stanowiska przełożonego swego zakonu i resztę swego życia poświęcił modlitwie i kontemplacji. Zmarł 24 grudnia, 1256 roku.
Życie świętego Piotra Nolasco dostarcza nam - drodzy uczniowie - wiele tematów do rozważań. Jego życie było urzeczywistnieniem jednego z największych dzieł miłosierdzia: wykupu jeńców. Praktykując tę cnotę nie poprzestał na samym tylko wyrzeczeniu się bogactw, ale wykorzystywał je też dla tego szczególnego dzieła miłosierdzia. Nie wykorzystywał swego majątku dla własnej wygody, ale sam dwukrotnie sprzedał się w niewolę, by uwolnić z niej innych. Podobnie jak Zbawiciel ofiarował całe swe życie, by uwolnić nas z niewoli grzechu, tak święty Piotr ofiarował cały swój majątek dla wykupu biednych więźniów.
Moglibyśmy zadać sobie pytanie, w jaki sposób możemy naśladować świętego Piotra w obecnych realiach? Z pewnością żyjemy w bardzo szczególnych czasach, w szczególnych okolicznościach. Nikt z nas nie jest na tyle zamożny, by tak jak on wykupywać jeńców. Nikt z nas nie wie nawet o żadnych jeńcach, za których mógłby zapłacić okup. Są jednak więźniowie, na których wykup nie potrzeba pieniędzy, więźniowie błędu. Ów rodzaj więźniów niewolony jest przez błąd, pętanych przez kłamstwa i fałsz. Na ich wykup nie potrzeba pieniędzy, ale jedynie prawdy, której osiągnięcie okupuje się cierpieniami. Często kosztuje to zaledwie kilka słów, niekiedy trochę więcej i być może trochę cierpliwości. Skoro jednak poznają prawdę – będą wolni, stosownie do słów Pana Jezusa „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (J 8,32). Posiadanie prawdy oznacza, że nie przynależycie do miejsca i czasu, ani nawet do określonej kondycji społecznej. Poprzez posiadanie prawdy wkraczacie w wieczność, bierzecie udział w powszechnych prawach, rządzących wszystkimi rzeczami, macie coś, co należy do wszystkich i dlatego nie należycie do nikogo.
Najprawdziwsza wolność płynie właśnie z prawdy, dlatego też pierwszą część swego doczesnego życia święty nasz poświęcił walce z herezjami albigensów. Ta gorliwość dla prawdy pozwoliła mu zrozumieć, że niewolnictwo niesie nie tylko cierpienia fizyczne, ale też często sprawia, że niewolnik nie ma wolności w praktykowaniu prawdziwej religii. To właśnie ten fakt był głównym powodem jego wielkiego zaangażowania i troski o los nieszczęsnych jeńców.  
Tak więc, drodzy uczniowie, możemy naśladować go przynajmniej w tym: w gorliwości dla prawdy, dla prawdy, która czyni nas wolnymi. A wolność ta będzie jedynie obrazem wiecznej szczęśliwości, która stanie się naszym udziałem, jeśli tylko pozostaniemy wierni prawdzie. Amen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz