Drodzy wierni,
Każdej niedzieli Święta Matka Kościół przedstawia nam dwa czytania, stanowiące niejako dwa motywy, które ukazywane nam są, byśmy porównując je i zestawiając mogli dostrzec wewnętrzną harmonię, cechującą nauczanie Chrystusa Pana. Jest tak również w przypadku czytania wziętego z listu świętego Pawła do Rzymian oraz historii setnika z dzisiejszej Ewangelii.
Święty Paweł mówi nam o zwyciężaniu zła dobrem, podczas gdy Zbawiciel mówi o wielkiej wierze setnika, o wierze, dzięki której jego sługa odzyskał zdrowie. Gdy święty Paweł nakazuje nam, byśmy nie odpłacali złem za zło, Chrystus mówi o pomście, jaką On sam wywrze na tych, którzy w Niego nie uwierzą: znajdą się oni tam, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów. Gdy święty Paweł mówi o zachowywaniu pokoju ze wszystkimi ludźmi, Pan Jezus czyni cud dla żołnierza armii rzymskiej. Tak wiele tajemnic w tych kontrastowych zestawieniach, a jednak zasadnicza nauka jest ta sama, ponieważ tajemnica wiary dotyka tego, co w drogach Bożych najgłębiej jest przed nami ukryte.
Święty Paweł mówi nam o zwyciężaniu zła dobrem, a setnik wykonuje akt wiary. Największą przeszkodą, na jaką przy nieskończonej dobroci Boga napotyka nasza wiara, jest obecność zła w świecie. Jeśli Bóg jest dobry, wnioskujemy, wówczas nie powinno być zła – dobry Bóg nie pozwoliłby na te wszystkie przejawy zła, jakie widzimy wokół nas. Rzeczywiście, na świecie jest wiele zła, wszelkiego rodzaju choroby, cierpienia zarówno fizyczne jak i moralne, ból i smutek stuleci, które były świadkami wojen toczonych z potwornym okrucieństwem - i na koniec śmierć, która przeznaczona jest każdemu z nas, będąca niejako najokrutniejszym złem, odłączającym nas od samego życia, które jest zasadą wszelkiego posiadanego przez nas dobra. To zło polegające na chorobie i cierpieniu widzimy właśnie o sługi setnika.
Nasza wiara uczy nas, że Bóg jest wszechmocny, że może uczynić wszystko. I w dniu dzisiejszym Pan Jezus udowadnia swe Bóstwo dokonując cudu – uwalnia od choroby w jednej chwili i do tego na odległość, nie patrząc nawet na chorego, poprzez proste zakomunikowanie faktu. Jeśli jednak Chrystus Pan jest tak potężny, czy nie mógłby po prostu sprawić, by sługa ten nigdy nie zachorował? Moglibyśmy zawołać wraz z Marią Magdaleną opłakującą śmierć Łazarza: „Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Dlaczego więc Zbawiciel pozwolił mu umrzeć? Czy Bóg nie mógłby po prostu zapobiec tego rodzaju złym rzeczom?
Z pewnością Bóg mógłby zapobiec złu, gdyby tak Mu się podobało. Gdyby jednak Bóg usunął wszelkie zło z tego świata, sprawiłby równocześnie, że ów świat stałby się znacznie mniej dobry. Jedynym powodem, dla którego Bóg pozwala na zło, jest wyprowadzenie z niego większego dobra.
Pewne dobro można na przykład posiadać jedynie w wyniku obecności pewnego braku dobra, lub w wyniku jakiegoś zła. Nigdy nie byłoby sprawiedliwej kary dla złych, gdyby na świecie nie było złych ludzi. Zwycięscy żołnierze nigdy nie cieszyliby się chwałą, gdyby nie musieli bronić swego kraju przed najeźdźcą. Nie byłoby chwały męczenników, bez prześladowań ze strony złych. Lekarz nie mógłby praktykować swego zawodu, gdyby nie było chorób. Nie byłoby uczynków miłosierdzia, gdyby nie było potrzebujących. Nawet sama śmierć ma głęboki cel, jeśli tylko patrzymy na rzeczy tak, jak czyni to Bóg.
Rzeczywiście, cały wszechświat jest tak naznaczony tą tajemnicą, jest ona niejako jego motywem przewodnim. Jeśli studiowaliście muzykę, lub przynajmniej słuchaliście jej wiecie, że rządzi się ona pewnymi prawami, podobnie jak wszechświat podlega prawom fizyki, nawet ludzkie szczęście i doskonałość podlega pewnym prawom moralnym. W muzyce jedne rzeczy brzmią piękne, inne natomiast nie. Jest to sztuka niezwykle skomplikowana, wszyscy jednak potrafimy rozpoznać piękną melodię, miły dla ucha motyw. Wszystko to uzależnione jest od geniuszu artysty, który stosownie do swego talentu operuje nutami oraz barwą dźwięku. Weźmy na przykład Beethovena, człowieka, który być może nie opanował praw moralnych, z pewnością jednak znał prawa rządzące muzyką. Weźmy jego dziewiątą symfonię: rozpoznawalną natychmiast poprzez melodię czwartej części. Kompozytor bierze ów motyw przewodni i poprzez skontrastowanie różnych instrumentów wplata ten motyw w różne głosy w różnym tempie i rytmie, by stworzyć organiczną całość, pełną harmonii i piękna. Musi wykorzystać nawet dysonans i rzeczywiście - dysonans umiejętnie wykorzystany pozwala często kontynuować daną kompozycję. Harmonia słyszalna jest tak naprawdę dopiero na końcu, stanowi to niejako punkt spoczynku, gdy jednak do tego dochodzi, muzyka się kończy. To właśnie dysonans, będący w kategoriach muzycznych pewnym złem – nieprzyjemny, pozbawiony harmonii – umożliwia dalszy bieg muzyki ku końcowej harmonii.
Bóg jest, jeśli można tak powiedzieć, kompozytorem o nieskończonym talencie, który komponuje nie tylko dźwięk, ale samą strukturę wszechświata, prawa fizyczne i moralne rządzące wszystkim. Od samego początku wybrał ten motyw, motyw stworzenia: swą miłość do stworzeń. Cała muzyka była przygotowana, wspaniały hymn o Jego dobroci i pięknie czekał jedynie na wykonanie. Potrzeba było tylko muzyków – i to właśnie my, drodzy wierni, jesteśmy tymi muzykami, instrumentami mającymi śpiewać chwałę Boga.
Co jednak wydarzyło się już na samym początku? Od początku stworzenia pierwszy skrzypek nie chciał grać tego, co zostało zapisane w nutach. Dotychczasową harmonię naruszyło nieposłuszeństwo prawom Bożym. W swym zuchwalstwie sama korona stworzenia, czyli ludzkość, wprowadziła do melodii przykry, skrzekliwy dźwięk. Zamiast grać to, co było jej powinnością, rodzaj ludzki wprowadził straszliwy dysonans, który odbił się echem w całej wieczności…
Każdy ludzki kompozytor wyrzuciłby oczywiście takiego nieposłusznego muzyka i znalazł kogoś innego do wykonania swej kompozycji. Bóg jednak jest znacznie potężniejszy i doskonalszy. Bóg nie niszczy swego dzieła. Nie zaczyna nawet koncertu od początku. Przeciwnie, bierze po prostu ową strasznie brzmiącą melodię wprowadzoną przez pierwszego muzyka i traktuje ją jako motyw przewodni całej swej kompozycji, rekomponując cała muzykę stosownie do niego, by ostatecznie stworzyć coś jeszcze piękniejszego, niż pierwotnie zamierzał.
Bóg nigdy nie pragnął, by śmierć i zło panowały na świecie. Świat miał śpiewać pieśń o Jego miłości i dobroci. Jednak śmierć i grzech wkroczyły na świat przez nieposłuszeństwo człowieka, człowieka który uważał, że jest bardziej utalentowany niż sam Bóg. Śmierć i zło stworzyły wielki dysonans w całym stworzeniu, jednak Bóg, pragnąc okazać nam swą potęgę i dobroć, nie przygląda się jedynie, jak śmierć wkracza do Jego stworzenia. Czyni ze śmierci prawdziwy motyw przewodni swego arcydzieła. Pozwolił, by śmierć wkroczyła na ten świat, ponieważ - jak mówi sam Zbawiciel, nie ma większej miłości niż oddanie życia za swoich przyjaciół. Bóg pozwolił śmierci na wkroczenie na ten świat, by sam mógł umrzeć na Krzyżu dla naszego zbawienia.
Nawrócenie jednego grzesznika jest dziełem większym, niż stworzenie całego materialnego świata, moi drodzy wierni. Jest tylko jeden powód, dla którego Bóg pozwala na śmierć oraz na wszystkie choroby, które widzimy dokoła nas, a nawet na grzech. Skrucha jednego grzesznika oddaje mu większą chwałę, niż sprawiedliwy, który nie potrzebuje pokuty – jak mówi sam Pan Jezus. Jest to tajemnica naszej wiary, tej wiary która – jak mówi święty Jan – jest naszym zwycięstwem nad światem, ciałem i diabłem.
Tak więc, drodzy wierni, pracujmy w tym kierunku, nad nawróceniem grzeszników, poprzez nasze modlitwy i ofiary. Idźmy za radami świętego Pawła, byśmy poprzez naszą wiarę mogli zasłużyć na podobną nagrodę, co ów setnik z dzisiejszej Ewangelii. Musimy zwyciężać zło dobrem, co oznacza, że nie mamy ignorować zła. Zła jako takiego należy unikać i nienawidzić. Trzeba nienawidzić choroby i śmierć, podobnie jak grzech i wszystko, co sprzeczne jest z dobrem, jakiego pragnie dla nas Bóg. Wiemy jednak, że we wszystkim tym jest głęboki sens, że Bóg może wyprowadzić dobro nawet ze zła, jeśli tylko pozwolimy Bożej dobroci działać w nas, poprzez nasze modlitwy i ofiary. Powinniśmy tylko wykorzystać okazje, jakie stwarza wielość przejawów zła na tym świecie do osiągania większego jeszcze dobra, podobnie jak sam Zbawiciel uczynił dla nas.
Dlatego, drodzy wierni, w posłuszeństwie naszemu Boskiemu Mistrzowi i idąc niejako Jego śladami, módlmy się i ofiarujmy za nawrócenie grzeszników, za tryumf wiary, by owa dobroć Boga, który zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, mogła stać się na sposób widoczny obecna wśród nas, byśmy również my mogli przez całą wieczność śpiewać niekończący się hymn wielbiący Jego chwałę i łaskę, na wieki wieków. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz