niedziela, 28 lutego 2010

na 2 Niedzielę Wielkiego Postu

Panie dobrze nam tu być
Drodzy wierni,

Jezus zapowiedział swoją mękę w Ewangelii, co najmniej trzy razy. Za każdym razem, kiedy Jezus mówił Apostołom, że pójdzie do Jeruzalem, aby być zdradzonym, wtrąconym do więzienia, powieszonym na Krzyżu, Apostołowie nie słuchali Go. Nie rozumieli tego, co On im mówił, było dla nich niepojęte, że Syn Boży ma cierpieć.

Aby przygotować swoich uczniów na zgorszenie ukrzyżowania Jezus zaprowadził ich na górę Tabor. Tam na ich oczach przemienił się. Jego twarz jaśniała jak słońce, Jego ubranie stało się białe jak śnieg. Pojawili się Mojżesz i Eliasz, i rozmawiali z Nim o jego męce, która miała się dokonać w Jeruzalem. Jezus skąpany w blasku swojej chwały, chwały którą ze swojej natury jest otoczony, mówił tylko o cierpieniach które zniesie w czasie swej Męki. A Jego Apostołowie widzieli Jego chwałę, którą posiada razem ze swoim Ojcem, pełen łaski i prawdy. Tak byli zachwyceni pięknem chwały Jezusa, że nie pragnęli już niczego, jak tylko być z Nim na całą wieczność. A potem odezwał się głos z obłoku: „To jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.

W księdze Rodzaju czytamy jak bardzo Jakub kochał swego syna Józefa. W Józefie złożył całą swą nadzieję, jak czytamy w trzydziestym siódmym rozdziale księgi Rodzaju. Jako znak swojej miłości dał Jakub Józefowi wielobarwną tunikę, która lśniła w słońcu. Ale bracia Józefa tak byli o niego zazdrośni, że jak mówi Pismo Święte, nie mogli nawet mówić o nim bez gniewu. Dlatego, kiedy Józef szukał ich, aby im pomóc, bracia wrzucili go do studni, zabierając jego tunikę i maczając w krwi jagnięcia. Potem sprzedali go do niewoli, do Egiptu za dwadzieścia sztuk srebra. Ale Józef został zarządcą w Egipcie.

Widzimy dzisiaj chwałę umiłowanego Syna Bożego. Jezus przemienił się na oczach Apostołów. W pewnym sensie, nie był to żaden cud, ale raczej zawieszenie cudu. Jezus jest Synem Bożym, więc ma taką samą naturę jak Bóg. Jest stwórcą wszystkiego. Stworzył wszystko: słońce, księżyc, gwiazdy. Nic nie zostało stworzone bez Niego. Jego ciało lśniło zgodnie z jego Boską naturą. Słońce świeci najjaśniej ze wszystkiego, ponieważ dawanie światła jest jego naturą. Pan Nasz Jezus Chrystus, jest źródłem wszelkiego dobra i piękna. Dlatego najdziwniejszym jest, że Jezus nie lśnił jaśniej niż słońce od chwili swego poczęcia. Wolał ukryć swą chwałę przed oczyma ludzi, ale dzisiaj ujawnia to, co było ukryte przez całe Jego życie - daje nam ujrzeć przebłysk swojej chwały.

Intrygujące pytanie-dlaczego Jezus ukrywał swą chwałę tak długo? Wydawałoby się, że aby mieć wpływ na sprawy świata, trzeba być znanym. Spójrzcie, ile pieniędzy firmy wydają na reklamę. Wydają miliony dolarów, aby wyrobić sobie markę. I po co? Aby was przekonać, że produkt tej a tej firmy jest najlepszy na świecie. Wydawałoby się więc, że aby zwrócić naszą uwagę, aby przekonać nas, że go potrzebujemy, Jezus powinien był ukazywać swą chwałę przez cały czas. Ale tego nie uczynił. Dlaczego?

 Jezus uniżył się, ponieważ chciał, żebyśmy Go poznali i miłowali. Rzeczywiście, gdyby w każdej chwili Jezus lśnił jak słońce, zrobiłby na nas wielkie wrażenie. Ale nie znalibyśmy Go. Jak święty Piotr, krzyknęlibyśmy w ekstazie: „Panie dobrze nam tu być.” Nie wiedzielibyśmy jednak zbyt wiele o Jezusie. Wiemy, że kiedy słońce świeci, radujemy się dobrą pogodą, ale nie wiemy zbyt wiele o słońcu, ponieważ nasze oczy są za słabe żeby na nie patrzeć. To samo jest prawdą o Bogu. Bóg jest nieskończony, jest źródłem wszelkiego życia, ale nikt nie może ujrzeć Boga twarzą w twarz, i żyć. Nasze oczy są za słabe aby ujrzeć Go takim jaki jest. Nasze umysły są zbyt ograniczone, aby Go zrozumieć. Dlatego też niewiele o Nim wiemy.

Ale Pan Jezus przyszedł i zamieszkał wśród nas, abyśmy mogli Go poznać, a zwłaszcza Tego, który Go posłał, Boga Ojca. Przyszedł nie w chwale swej boskości, ale w uniżeniu człowieczeństwa. Abyśmy mogli Go poznać, nie ujawnia swojej wielkości, ale zacieśnia ją do ludzkiej kondycji. Wie, że aby zdobyć serca ludzi, nie należy szukać dla siebie chwały, ale pokazać im jak bardzo się ich kocha.

Dobrze wiecie z własnego doświadczenia, jak trudno jest żyć z tymi, którzy są dumni. Ci ludzie przez cały czas starają się zdobyć dla siebie znaczącą pozycję, za wszelką cenę chcą zdobyć szacunek, na który nie zasługują. Zawsze mówią tylko o sobie, sądząc, że w ten sposób staną się znani i kochani. Być może przez chwilę zrobią na kimś wrażenie, ale bardzo szybko staną się nudni. W rzeczywistości nikt nie zna ich, a jedynie wizerunek, jaki nieustannie sobie przypisują. Takie twierdzenie jest po prostu puste.

Z drugiej strony ci, którzy zawsze szukają sposobności aby pomóc innym, którzy poświęcają się w ciszy i szczerze dla dobra innych, są tymi, którzy nie potrzebują wysuwać się naprzód, bo już są wyżej od tych, którzy zapomnieli o dobroczynności.

I dlatego Pan Jezus, będąc skąpanym w chwale, która jest Jego z natury, rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem o śmierci, która ma się wkrótce dokonać w Jeruzalem, jak mówi nam Ewangelia według świętego Łukasza. Jego pragnienie, aby dokonać ofiary z Siebie dla nas, jest tak wielkie, że niejako nie zwraca on uwagi na należną Mu chwałę. Pragnie nie własnej chwały, ale raczej chwały Ojca. Co więcej, pragnie On, abyśmy i my mieli udział w tej chwale, w naturze jaka jest jego udziałem, chwale którą nam dał przez ofiarę Krzyża, ofiarę Mszy Świętej.

Ta chwała, którą Pan Jezus ukazuje nam dzisiaj, jest przeznaczona dla nas, drodzy wierni. Ten udział w boskości jest tym, co nazywamy łaską.  Łaska Boża nie jest po prostu przebaczeniem naszych win, czy jakimś rodzajem Bożego dobrodziejstwa, ani czymś, co pozwala ukryć przed Bogiem naszą nędzę. Łaska jest raczej wlaniem samej natury Bożej do naszych dusz. Kiedy jesteśmy w stanie łaski, posiadamy samego Boga.

To tajemnica trudna do zrozumienia, zatem i nasze słowa nie potrafią jej wyrazić. Podobnie jak trudne jest oddychanie powietrzem na dużych wysokościach, tak i język nie jest w stanie wyrazić wzniosłości tej tajemnicy. Nie można przecenić tego, co Bóg dał nam w osobie Pana Naszego Jezusa Chrystusa.

Bóg chce zawrzeć z nami przyjaźń. Kiedy jesteśmy w stanie łaski, jesteśmy przyjaciółmi Boga. Ale w każdej przyjaźni musi być pewien rodzaj równości - musi być coś wspólnego. Z własnego doświadczenia wiecie, że nie można zaprzyjaźnić się z kimś, kto jest całkowicie różny od nas. Nawet pomimo dobrego usposobienia, nie możemy szczerze nazwać kogoś przyjacielem, jeśli nic nas nie łączy. Prawdziwa przyjaźń zakłada wspólnotę w dobru i uświadomienie sobie miłości; a to znacznie więcej niż dobra wola.

Bóg jest dobrze usposobiony, jeśli tak można powiedzieć, do każdego. Ale tylko ci, którzy są w stanie łaski, są Jego przyjaciółmi. Dlaczego? Ponieważ, jak już powiedzieliśmy, przyjaźń wymaga czegoś wspólnego. A między nami a Bogiem istnieje nieskończona przepaść. Nie możemy sami z siebie zrobić niczego, aby zyskać przyjaźń Boga, jako że między naturą człowieka, a naturą Boską nie ma nic wspólnego. Jednak Bóg w swym nieskończonym miłosierdziu daje nam coś, co należy do Niego. Daje nam udział w Jego naturze; a ten udział w Boskiej naturze jest tym, co nazywamy łaską. Przez łaskę stajemy się dziećmi Boga zdolnymi związać się z Bogiem więzami prawdziwej przyjaźni. I to dlatego każda łaska zakłada odpuszczenie grzechów, a także udział w zasługach Pana Jezusa umiłowanego Syna Bożego.

Zatem, drodzy wierni, zobaczcie że macie udział w tajemnicy Pana Jezusa. Przemienienie Pańskie, kiedy widzimy jego chwałę, chwałę którą posiada ze swej natury-jest także dla was. Kiedy jesteście w stanie łaski, macie udział w tej chwale, która objawi się przede wszystkim w dniu, w którym wejdziecie do wieczności. Jeśli zachowacie ten skarb, który dziś przechowujecie w glinianych naczyniach, będziecie przemienieni przede wszystkim w radości, której nie będzie końca.

Zatem nie dziwcie się, jeśli świat jest pełen zawiści. Podobnie jak patriarcha Józef, był znienawidzony, z powodu zawiści swoich braci, tak Ci, którzy nie posiadają tej szaty godowej nie będą zdolni zrozumieć, jakie skarby otrzymaliście.

Zatem, drodzy wierni, bądźcie warci godności, jaką otrzymaliście. Jesteście świątynią Ducha Świętego. Bóg jest gościem u was, mieszka w was, aby przekazać wam bogactwo Jego życia. Nie róbcie rzeczy, które są niegodne was, i tego gościa, którego macie wewnątrz. Nie zmuszajcie Go, aby uleciał z waszej duszy, ale raczej zatrzymajcie Go tam, poprzez akty zasługujące żalu za winy popełnione przeciw tak wielkiemu dobroczyńcy. Bóg przyszedł do was, aby zawrzeć z wami przyjaźń. Módlcie się o łaskę bycia godnymi tej przyjaźni, abyście mogli poznać i pokochać Go, jak On poznał i pokochał was na wieki wieków. Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz