czwartek, 25 lutego 2010

Cwartek po 1 Niedzieli Wielkiego Postu

Drodzy wierni, drodzy uczniowie,
Jak obiecałem w zeszłym tygodniu, w czasie Wielkiego Postu każdego tygodnia będę mówił na temat innej cnoty. Poprzednim razem mówiłem o cnocie umiarkowania. Umiarkowanie, jak pamiętacie, jest cnotą dotyczącą przyjemności, zwłaszcza przyjemności związanych ze zmysłem smaku oraz dotyku i polega na podporządkowania ich rozumowi. Przyjemność jest konsekwencją naszej natury, odczuwaną w obecności lub przy posiadaniu jakiegoś dobra. Jest to normalna konsekwencja tego, jakimi stworzył nas Bóg. Jest to w pewnym sensie najniższa z cnót, ponieważ dotyczy jedynie niższych zdolności człowieka, jest jednak jedną z najważniejszych w dziele wychowania, ponieważ jest główną cnotą, przyczyniającą się do złagodzenia niedoskonałości naszego temperamentu.
Temperament jest wynikiem specyficznej budowy naszego ciała. Niektórzy z nas są bardziej podatni na przyjemności od innych, z tego prostego powodu, że wszyscy różnimy się systemem nerwowym i wrażliwością. Niektórzy ludzie odczuwają rzeczy bardzo szybko i bardzo mocno – inni potrzebują więcej czasu i nie odbierają tak silnych bodźców. Wszystko to jest skutkiem konkretnej budowy naszego ciała, które otrzymujemy od naszych rodziców. Tak więc każdy z nas potrzebować będzie umiarkowania, zwłaszcza jednak ci, którzy posiadają skłonność do przyjemności w większym stopniu. 
Istnieje inna część naszego temperamentu, nad którą nasz rozum oraz łaska muszą panować – jest to to, co święty Tomasz nazywa skłonnością do gniewu – w odróżnieniu od pożądliwości zmysłowej, będącej przedmiotem przyjemności. Dlatego też istnieje inna jeszcze cnota, bardzo podobna do umiarkowania, posiadająca jednak całkowicie inny przedmiot. Umiarkowanie dotyczy obecności dobra – dobra, które daje nam przyjemność.  Jest jednak inna cnota, która dotyczy nie obecności dobra, ale raczej jego braku, innymi słowy: obecności zła.
Tę szczególną cnotę nazywamy cnotą męstwa. Wiąże się ona głównie z dwoma poruszeniami naszej natury, z którymi mamy do czynienia, gdy znajdujemy się w obecności zła. Pierwszym jest oczywiście strach – obawiamy się zła, boimy się, że coś złego może nam się przydarzyć, unikamy więc tego i od tego uciekamy, i to często w sytuacjach, gdy powinniśmy raczej atakować. Możemy również obawiać się utarty czegoś, co posiadamy, a co ktoś mógłby nam odebrać. Stąd głęboko w naszej naturze zakorzeniona reakcja, by unikać tych niebezpieczeństw i starać się przed nimi obronić, by stawiać opór względem tego, co może wyrządzić nam szkodę. Stąd właśnie wywodzi się uczucie gniewu, nasze ciało buntuje się wobec obecnego zła, byśmy mogli je zwalczyć i podporządkować. Czujemy gniew, ponieważ zdarzyło się coś złego i chcemy to naprawić, więc nasza natura zbiera wszystkie siły, by walczyć przeciwko złu, a przynajmniej by przetrwać. 
Istnieje jeszcze jeden aspekt uczucia gniewu: gniew odczuwamy również w obliczu przeciwności w dążeniu do czegoś dobrego. Podobnie sportowiec czy żołnierz widzą jasno cel, który chcą osiągnąć, czyli zwycięstwo, dostrzegają jednak na swej drodze wiele przeszkód: innych zawodników czy żołnierzy. Przeszkody te przypominają bardzo zło, które musimy pokonać by coś osiągnąć, stąd uczucie gniewu w stosunku do tych przeciwności. Jak często odczuwacie frustrację, gdy nie potraficie mówić w jakimś języku, czy porozumieć się tak, jak byście chcieli, lub też czujecie się ograniczeni przez brak siły lub możliwości! Gniew odczuwamy również wówczas, gdy natura stara się zmobilizować wszystkie siły dla osiągnięcia tego, czego pragniemy.
Widzimy więc, że  dwoma zasadniczymi aktami w obrębie tej cnoty są dążenie do atakowania i do przetrwania. Nasze życie jest nieustanną wojną, mówi Pismo Święte (Jak 7,1). Istnieje wiele sytuacji, w których musimy bronić siebie samych i dobra, które posiadamy, oraz opierać się wobec zła. Najtrudniejsze jest jednak właśnie znoszenie zła, gdyż często cierpieć to musimy przez długi czas. Wszyscy potrafimy atakować, zwłaszcza gdy znajdujemy się pod wpływem silnych emocji, aspekt agresywny gniewu może jednak trwać bardzo krótko. Jednak znoszenie zła ze stałym i zarazem spokojnym duchem wymaga wiele męstwa. Nawet Grecy przedstawiali bohatera tragedii jako człowieka, który wiedział, jak przyjąć śmierć w sposób odważny, a chrześcijanie zawsze traktowali męczenników jako najwspanialsze wzorce męstwa.
Istnieją dwie główne wady sprzeczne z cnotą męstwa, z którymi musimy zawsze walczyć, by cnotę tę osiągnąć. Pierwszą jest tchórzostwo, wada polegająca na odmowie cierpienia koniecznych trudności, towarzyszących poszukiwaniu dobra, lub w obliczu niebezpieczeństwa śmierci. Historia pełnia jest niestety przykładów tego, jak tchórzostwo stało się powodem zdrady szlachetnej sprawy. „Lękliwy stokroć umiera przed śmiercią  - mówi Shakespeare - Mężny kosztuje jej tylko raz jeden” (Juliusz Cezar).
A jednak męstwo nie jest tym samym co lekkomyślność – nie możemy być tak obojętni na strach, podobnie jak nie potrafimy ominąć wszystkich niebezpieczeństw, których powinniśmy się wystrzegać. Biec bez namysłu ku niebezpieczeństwu nie jest przejawem cnoty, zwłaszcza w przypadku niebezpieczeństwa, którego nie jest się wstanie przezwyciężyć. Historia pełna jest również dowodów lekkomyślności ludzi, u których rozsądek nie szedł w parze z odwagą. Z tego właśnie powodu król Salomon  wypowiedział słowa, których echo znajdujemy u Shakespeare’a: „Najlepszą połową męstwa jest dyskrecja” (Król Henryk IV, cz. 1,5,4).
Widzimy więc konieczność posiadania tej cnoty, rozumiemy też, jakiej przesady musimy unikać. Istnieje wiele cnót powiązanych z cnotą męstwa, a pierwszą spośród nich jest ta, która musimy mieć w naszej szkole, czyli cnota wielkoduszności. Cnota ta skłania nas do wykonywania wielkich  dzieł, godnych podziwu – dotyczy dzieł wielkich i wspaniałych, a więc trudnych do realizacji. Jest więc dokładnym przeciwieństwem miernoty i przeciętności. W pewnym sensie cnota wielkoduszności jest niejako koroną wszystkich innych cnót, gdyż wymaga szlachetnej i prawdziwie wzniosłej duszy. Jest to cnota bardzo rzadka, gdyż wymaga wysokiego stopnia doskonałości w innych cnotach.
Jest jeszcze jedna cnota do niej podobna – zwana hojnością, skłania nas ona do podejmowania wspaniałych i trudnych przedsięwzięć i nie zniechęcania się ogromem pracy lub wielkimi kosztami z tym związanymi. Różni się ona od wielkoduszności, gdyż dotyczy raczej materialnych aspektów rzeczy, takich jak budowa szpitali, uniwersytetów, kościołów etc., niż cnotliwego życia. Jest ona przeciwieństwem wady skąpstwa i rozrzutności.
Wiele innych cnót związanych jest z cnotą męstwa, jak na przykład cierpliwość i wyrozumiałość, które pomagają nam ścierpieć obecne zło ze względu na przyszłe dobro. Nie możemy jednak zakończyć tego kazania bez wspomnienia najważniejszej prawdopodobnie dla uczniów cnoty, jaką jest wytrwałość.
Cnota wytrwałości skłania nas do nie poprzestawania w praktykowaniu dobra pomimo trudności. Pozostanie niewzruszonym i zdecydowanym w praktykowaniu cnoty z dnia na dzień wymaga mężnego ducha, którego daje właśnie ta cnota. Bardzo łatwo jest zrobić coś tylko raz. Każdy może spróbować zrobić co jakiś czas  coś nowego. Weźmy na przykład jazdę na rowerze lub grę na fortepianie. Każdy może raz na jakiś czas dotknąć kilku klawiszy fortepianu. Jednak sztuka pięknej gry wymaga wielkiego wysiłku i to nie jednorazowego ale wielokrotnego, niekiedy trwającego wiele lat. Z nauką nie jest jak z pieniędzmi, które można wydać tylko raz – jest to coś wymagającego czasu i ćwiczenia. Zawsze istnieje więc pokusa, by dać sobie z tym spokój i spróbować czegoś innego, co być może bardziej nas w danej chwili interesuje. Jest tak w przypadku wielu ludzi, którzy po kilku lekcjach odkładają instrument na półkę, nie nabywając oczywiście żadnej wprawy, marnując jedynie czas. Widzicie więc sami, że nauka, nauka czegokolwiek, nawet dyscyplin sportowych jak hokej czy jazda na rowerze, wymaga wytrwałości. Wymaga codziennego ćwiczenia i pilności, a to jest trudne. Wymaga to cnoty męstwa – a więc potrzebujecie jej wszyscy jako uczniowie, gdyż bez niej nigdy nie nauczycie się niczego.
Tak więc, drodzy uczniowie i drodzy wierni, prośmy Zbawiciela i wszystkich świętych w niebie w sposób szczególny o tę właśnie cnotę męstwa, byśmy mogli, dzięki łasce Bożej, posiąść siłę i odwagę konieczne do opierania się atakom diabła, a dzięki cierpliwości zdobyli koronę chwały, którą cieszą się oni na wszystkie wieki wieków. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz