niedziela, 12 lipca 2009

6 niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego

„Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też razem będziemy żyć z Chrystusem” (Rz 6,8)

Drodzy Wierni,

Bóg złożył całe swe upodobanie, zadowolenie, całą swą miłość w jednej Osobie. Pismo święte mówi, że kiedy nasz Pan Jezus Chrystus przyjmował chrzest, Duch Święty ukazał się nad Nim w postaci gołębicy i słyszeć się dało głos: „Ten jest Syn mój miły, w którym sobie upodobałem” (Mt 3,17). Później, gdy Pan Jezus przemienił się w obecności Apostołów, a na krótko przed tym, jak ofiarował samego siebie na Kalwarii, niebiosa powtórzyły te słowa. Święty Jan mówi nam, że cała miłość Ojca objawiła się nam w zesłaniu przez Niego Jego Syna (J 3,16). Można więc powiedzieć, że Bóg kocha tylko jedną Osobę, swego Syna, w którym sobie dobrze upodobał.

Tak więc, drodzy wierni, nie możemy być mili Bogu, jeśli nie będzie w jakiś sposób podobni do tego Syna, w którym Ojciec złożył swą miłość. My sami jesteśmy jedynie stworzeniami, stworzonymi co prawda na obraz Boga, ale stworzeniami śmiertelnymi, które powrócą do prochu, z którego zostały uczynione. Jeśli więc upodobniamy się do Zbawiciela, jeśli upodobniamy się, czy taż jak mówi dziś święty Paweł „wszczepieni” w Jego życie, stajemy się mili Bogu, a nawet podobni do Syna Bożego. Bez Chrystusa nie możemy być mili Bogu.

W jaki jednak sposób możemy być wszczepieni w życie Pana Jezusa, jak możemy się do Niego upodobnić? Święty Paweł mówi nam dzisiaj, że mamy być ochrzczeni w Jego śmierci – byśmy byli „z Nim współ pogrzebani w śmierć przez chrzest, aby jak Chrystus wstał z martwych przez chwałę Ojca, tak żebyśmy też i my w nowości żywota chodzili”. Jesteśmy wszczepieni w życie Chrystusa poprzez sakramenty, poprzez sakramenty stajemy się do Niego podobni, a życie to wzrasta w nas i rozwija się proporcjonalnie do naszej wierności sakramentom.

Podobne słowa jak w Lekcji odnajdujemy również w dzisiejszej Ewangelii, w której czytamy, jak Zbawiciel nakarmił gromadzące się wokół Niego rzesze. Pan Jezus nie czyni niczego przypadkowo, w każdym szczególe tego cudu możemy więc odnaleźć głęboką tajemnicę.

Jak mówi Ewangelia - Pan Jezus litował się nad tłumem, ponieważ widział opłakany stan, w jakim znajduje się rodzaj ludzki w skutek grzechu. Rzesze te były z Nim trzy dni, nie mając nic do jedzenia, co wyobraża, że ludzie ci zjednoczeni byli w cierpieniu i śmierci Chrystusa, który przez trzy dni przebywał w grobie. Oznacza to, jak mówi święty Paweł, wszczepienie w podobieństwo Jego śmierci, współukrzyżowanie razem z Nim. Ale i to nie wystarcza – nie wolno im rozejść się do domów głodnymi – jak mówi Zbawiciel – gdyż mogliby ustać w drodze. Udzielając im cudownego pokarmu wszczepia ich w podobieństwo swego Zmartwychwstania.

By nakarmić tłumy, Pan Jezus bierze siedem podanych Mu bochenków chleba. Musimy tu zapytać: dlaczego siedem? Zbawiciel daje nam siedem sakramentów aby udoskonalić i karmić na każdym etapie naszego życia, byśmy zostali prawdziwie w Niego wszczepieni i żyli tak, jak On żył. Pan Jezus jest stwórcą ludzkiej natury, a również Tym, który ją uświęca. Pragnie uświęcić każdy etap naszego naturalnego życia. Pragnąc uświęcić naturę, którą sam stworzył, poleca, by ludzie usiedli. Najpierw daje nam sakrament chrztu, który zapoczątkowuje w nas to życie nadprzyrodzone, będący duchowymi narodzinami, wszczepiającymi nas w życie Chrystusa. W miarę jak wzrastamy w tym życiu, osiągamy dojrzałość i stajemy się w pełni jego świadkami, ku czemu specjalne łaski daje nam sakrament bierzmowania. Abyśmy zaś mogli wzrastać w tym życiu potrzebujemy pokarmu – i tym duchowym pokarmem jest Eucharystia, którą wspominany dziś Cu prefiguruje. Jeśli zdarzy się nam nieszczęście choroby, czy nawet całkowitej utraty zdrowia duchowego, Pan Jezus dał nam sakrament pokuty, w którym poprzez spowiedź przywracane jest nam życie duchowe. A ponieważ to życie doczesne kończy się walką, Zbawiciel daje nam specjalny sakrament dla tych, którzy opuszczają ten świat doczesny przechodząc do wieczności, sakrament Ostatniego Namaszczenia, dzięki któremu odnosimy zwycięstwo podczas tej ostatecznej bitwy.

Pan Jezus daje nam jednak również dwa inne sakramenty, które mają wpływ nie tylko na naszego osobiste życie, ale również na dobro całego rodzaju ludzkiego. Te dwa sakramenty uświęcają społeczność ludzi, przez rządzenie i działanie na rzecz dobra wspólnego. Zbawiciel zostawił nam sakrament kapłaństwa, poprzez który pozostaje obecny na ziemi w osobie swoich kapłanów, składających w Jego imieniu ofiarę i udzielających sakramentów, które On ustanowił. Dał nam również sakrament małżeństwa, udzielający łaski dzięki której związek mężczyzny i kobiety jest prawdziwie owocny.

Ewangelia wzmiankuje dalej, że podano Panu Jezusowi również kilka rybek, rybek symbolizujących Jego samego, który jest Rybakiem ludzi, Synem Boga, Zbawicielem. Podobnie jak Jonasz przebywał w ciele ryby przez trzy dni, tak również Syn Boży przebywał trzy dni w grobie; tak samo mówi święty Paweł: przez nasze umartwienia mamy upodobniać się do Chrystusa Pana w Jego śmierci, podobnie więc my, którzy narodziliśmy się na nowo w Chrystusie, odradzamy się, jak ryba, poprzez wodę. Choć gdy się odżywiamy spożywany przez nas pokarm upodabnia się do naszego ciała, przyjmując pokarm duchowy w Eucharystii upodabniamy się do Pokarmu, który przyjmujemy. W Najświętszym Sakramencie upodabniamy się do Chrystusa, obecnego w sakramencie jako Żertwa. Dlatego właśnie, gdy spożywamy zwykły chleb, stoimy lub siedzimy, natomiast przyjmując Chleb Życia, Ciało Zbawiciela, musimy klęczeć. Klęczymy w akcie adoracji dla Tego, do którego musimy się upodabniać, jeśli chcemy być mili Bogu.

Ewangelista mówi potem, że kiedy już zjedli, nasycili się. Oznacza to, że sakramenty, które daje nam Pan Jezus wystarczają do zaspokojenia wszelkich pragnień naszych serc. Ponadto, owa pełnia łaski ta jest wieczna i nadobfita, gdyż jak mówi Pismo - pozostałych ułomków zebrano siedem koszy. I rzeczywiście, siedem sakramentów będzie niewyczerpanym źródłem łask, aż do końca czasów, gdy Pan ostatecznie nas odprawi.

Ewangelia wzmiankuje, że pokarm ten spożywało około czterech tysięcy mężczyzn, czyli wielkie mnóstwo, czy też raczej wiele tysięcy z północy, południa, wschodu i zachodu, z czterech stron świata. A wtedy Pan Jezus rozpuścił ich, co miało wyobrażać czas, gdy ta ziemia i stworzenie zostaną odnowione na końcu czasów, miało to podkreślić, że ustanowione przez Niego sakramenty są wieczne – będą zawsze te same, zawsze dające łaskę wszystkim ludziom, aż do skończenia świata.

Opisywany dziś cud – zwłaszcza przy uwzględnieniu słów Chrystusa zapisanych przez świętego Jana - jest szczególnie proroczy w odniesieniu do Najświętszej Eucharystii. Choć Zbawiciel pozostawił nam siedem sakramentów, ale wszystkich siedem prefigurowanych jest w formie Eucharystii i istnieje po temu głęboki powód. Jest tak dlatego, iż Eucharystia jest nie tylko źródłem łaski, zawiera również samego Dawcę łaski, czyli Chrystusa – obecnego w Najświętszym Sakramencie. Stąd każda łaska jest w jakiś sposób zawarta w tym sakramencie, jako że jest w nim sama Osoba Tego, który jest dawcą wszelkich łask, jakie otrzymujemy.

Tak jak Chrystus Pan jest sakramentem w postaci Żertwy, ofiarowanej za nasze grzechy, tak również sakrament chrztu obmywa nas z naszych grzechów, by uczynić nas godnymi otrzymania Boskiej Hostii. Wiernym, uformowanym w pełni w Chrystusie poprzez bierzmowanie, Eucharystia daje siłę do stania się prawdziwymi świadkami Zbawiciela, i umacnia zdrowie tych, którzy uzdrowieni zostali ze swych słabości w sakramencie pokuty.

Gdybyśmy mieli streścić istotę życia chrześcijańskiego w kilku słowach, byłby to słowa: Najświętszy Sakrament; mówiąc inaczej, by żyć jak Chrystus, musimy żyć Mszą! Widzimy to dobrze zwłaszcza w przypadku dwóch sakramentów, które odnoszą się do dobra wspólnego, sakramentu kapłaństwa oraz sakramentu małżeństwa. Kiedy patrzymy się na czasy jak te, w których przyszło nam żyć, gdy atakowane jest zarówno kapłaństwo jak i rodzina, musimy zrozumieć, że jest tak właśnie dlatego, iż ludzie nie żyli wedle tych sakramentów, nie żyli Mszą.

Kapłan przy ołtarzu już za kilka chwil wypowie słowa: Hoc est enim Corpus Meum. To jest Ciało Moje. Kapłan jest bezpośrednim sługą Chrystusa, w istocie jest w tym momencie samą Jego Osobą. Kapłan identyfikuje się ze Zbawicielem do tego stopnia, że nie mówi: To jest Ciało Chrystusa, ale: To jest Ciało Moje. Wymaga się więc od kapłana wierności doktrynie, nauczania dokładnie tego, czego nauczał Chrystus, gdyż naucza on również w imieniu Chrystusa, stosownie do Jego nakazu: idźcie i nauczajcie wszystkie narody cokolwiek wam nakazałem.

Stąd właśnie, drodzy Wierni, znaczenie modlitwy za waszych kapłanów i szacunek, jaki winniście im okazywać – są oni wyświęconymi sługami Chrystusa, dającymi wam sakramenty, które uczynią was miłymi Bogu. I odwrotnie, macie prawo żądać od waszych kapłanów tej prawdziwej i wiernie przekazywanej doktryny, która zaprowadzi was do nieba oraz sakramentów, które otrzymaliśmy od Zbawiciela. To właśnie dlatego papież ustanowił obecny rok rokiem kapłaństwa, rokiem modlitw o kapłanów, by pozostali oni wierni swym obowiązkom.

Z tego samego powodu Ojciec Święty potwierdził prawo każdego kapłana do odprawiania Tradycyjnej Mszy, która przez stulecia uświęcała waszych przodków. W naszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, musimy szukać inspiracji w Tradycji przeszłości, w Tradycji, która uczyniła waszych przodków mocnymi we wierze. Proście więc waszych kapłanów o tę Mszę, o Tradycyjną Mszę, która uczyniła waszych rodziców i ich rodziców miłymi Bogu.

Przede wszystkim jednak, drogie rodziny, w tych dniach, gdy rodzina jest tak brutalnie atakowana ze wszystkich stron, musicie uczyć się żyć sakramentem małżeństwa. W trudnościach codziennego życia małżeńskiego musicie pamiętać o dniu waszego ślubu, kiedy oboje przyjmowaliście ten sakrament.

Tego dnia stanęliście przed kapłanem nie po prostu jako mężczyzna i kobieta, ale jako dwie osoby ochrzczone, które wedle słów świętego Pawła, przez chrzest stały się członkami Chrystusa. Tak więc dwoje członków Chrystusa oddało sobie nawzajem prawo do swego ciała, i to do tego stopnia, że jak mówi sam Zbawiciel, nie są już oni dwoma, ale jednym ciałem. Przez to „tak” wypowiadane wobec współmałżonka, ofiarowaliście się sobie nawzajem, dając drugiej osobie największy naturalny dar jaki można dać drugiemu człowiekowi, prawo do swego własnego ciała.

Tak jak kapłan podczas Mszy mówi: to jest Ciało Moje, tak również wy, małżonkowie, możecie spojrzeć na współmałżonka i powiedzieć: to jest ciało moje. Naprawdę jesteście nie dwoma, ale jednym ciałem. Taki jest właśnie Istotny powód, dla którego kapłan nie może zawrzeć małżeństwa: nie może on w tym samym czasie mówić przy ołtarzu: to jest Ciało Moje i oddawać tego ciała komuś innemu. Również wy, drodzy Wierni, poprzez sakrament małżeństwa musicie żyć Mszą, ale na inny sposób. Nie jesteście przeznaczeni do tego, by być sługami ołtarza, macie być natomiast sługami względem siebie nawzajem w budowaniu Mistycznego Ciała Chrystusa.

Tak jak kapłan musi być wierny temu, czego Chrystus nauczał, ponieważ jest Jego sługą, tak również wy musicie być wierni sobie nawzajem. To właśnie ta wierność jest kamieniem węgielnym waszego małżeństwa, jest jak gdyby fundamentem, dzięki któremu wasze małżeństwo może być szczęśliwe i owocne. Dla miłości Boga, drodzy wierni, bądźcie wierni sobie nawzajem! Nie pozwólcie, by zepsucie i brud tego świata zniszczyły fundament waszego domu! Przeciwnie, gdy wierność ta jest zachowywana, dom zbudowany jest na skale - i jak obiecuje Zbawiciel - przetrwa uderzenie fal i wiatrów tego grzesznego świata.

Ta wierność oznacza również zaufanie. Tak jak kapłan musi wierzyć w swą władzę, w swą władzę do szafowania sakramentami, w swą władzę odpuszczania grzechów, tak również i wy musicie wierzyć i ufać sobie wzajemnie. Jaki to smutny i przygnębiający widok: żony które kwestionują i wyszydzają wszystko, co czynią ich mężowie, nie ufające im i czy nawet aktywnie przeciwstawiające się dobru, jakie starają się oni czynić. Drogie żony, musicie pamiętać, że wasi mężowie wedle prawa natury są głowami rodzin. Niezależnie od ich błędów i słabości – a jest ich z pewnością wiele, bo żaden człowiek nie jest doskonały – Bóg zadecydował, że łaski płynące z sakramentu małżeństwa będą przychodziły przez nich. Tak jak kapłan, niezależnie od tego, jak bardzo niegodny, jest jedynym, który może odprawiać Mszę, tak również wasi mężowie są tymi, którym musicie być posłuszne. Pamiętajcie, że nie jesteście same ze swoimi niepokojami i zmartwieniami - jesteście jednym ciałem, jedną rodziną. Waszą ufność powinniście pokładać nie w słabości jednego człowieka, ale przede wszystkim w Chrystusie, który obiecał wszystkie łaski potrzebne waszej rodzinie. Pokładajcie ufność w tej obietnicy i pamiętajcie, że drogi Boga nie są naszymi drogami, oraz że nawet z rzeczy najmniejszych, nawet z bochenków chleba, Bóg może zdziałać cuda. Zdziała je jednak odpowiednio do ufności, jaką w Nim pokładamy.

Również wy, drodzy mężowie, również wy musicie kochać swe żony, a to również oznacza ufność. Są one niejako lepszą częścią was. Musicie je czcić i szanować, jako część samych siebie, a nikt nie czci samego siebie traktując się w sposób bezwstydny. Musicie je wysłuchiwać: one są waszym sercem, posiadają uczucia i instynkt, dzięki którym poznają niekiedy więcej, niż wy posługując się rozumem. Powinniście dzielić z nimi ich troski, niepokoje i lęki. Nawet jeśli nie wszystko, co czuje serce, musi być koniecznie prawdziwe, jest to jednak ważne. Równie ważne jest, byście kierowali swymi żonami, tak jak głowa musi kierować sercem. To właśnie dzięki spokojowi i sile męża kobieta może stać się narzędziem wszelkich łask, jakie otrzymuje rodzina. Tak jak Pan Jezus umarł na Krzyżu, by dać łaskę swojemu Kościołowi, tak również wy musicie umrzeć sobie samym dla miłości waszych żon, ofiarując samych siebie tym, które staną się z kolei narzędziem łaski dla waszych dzieci.

A przede wszystkim, drodzy Wierni, musicie być wierni samemu celowi małżeństwa: czyli wychowywaniu potomstwa. Każdego dnia proście Boga, by dał wam wiele dzieci, będących obrazem Jego samego. Dla miłości Boga, nie ograniczajcie liczby dusz, które mogą osiągnąć szczęście w niebie! Niech niebiosa nie pytają, dlaczego tak niewielu jest zbawionych, nie stawiajcie przez wasz egoizm zapory błogosławieństwu Bożemu. To tak, jakby kapłan nie chciał już odprawiać Mszy – co było przeciwne samej istocie jego powołania.

Dlatego, drodzy mężowie i drogie żony, musicie żyć Mszą, podczas której Zbawiciel obecny jest miedzy nami jako Żertwa, dając nam łaskę w obfitości. Wiemy też, że podczas pierwszej Mszy, która sprawowana była na Kalwarii, zwłaszcza jedna osoba żyła nią – była to Najświętsza Maria Panna. U stóp Krzyża również Ona powiedziała: to jest ciało moje, gdyż to Ona poświęciła całe swe życie, by Bóg mógł przybrać Ciało. Pan Jezus stał się człowiekiem, przybrał Ciało, dzięki Jej przyzwoleniu. Jego Ciało pochodzi z łona Niepokalanego Poczęcia. Naśladujmy więc i my Jej zgodę z wolą Boga, by Zbawiciel mógł zamieszkać między nami poprzez sakramenty, sakramenty, które dadzą nam wieczne szczęście. Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz